Sunday, October 7, 2007

Benjamin Franklin o najwiekszym zagrozeniu dla powstajacych USA

Z patriotycznej strony POLSKIEGO przedsiebiorcy i czlowieka interesu (sa tacy,slowo daje, http://%20www.moto.gda.pl/ ) pochodzi ten wyjatkowo ciekawy material.Temat oczywiscie nie nowy ale cenny jako dodatkowy argument pochodzacy od tych ,ktorzy widzieli nadchodzace zagrozenie.

Jerzy

PROROCZE "ODKRYCIE" FRANKLINA

2007-08-25


Henry Ford (1863 - 1947), najwybitniejszy przedsiębiorca w historii ludzkości nie był jedynym Amerykaninem dostrzegającym zagrożenia żydowskiej ekspansji dla USA i całego cywilizowanego świata. Wprawdzie jego książka pt. "Międzynarodowy Żyd" przedstawia te zagrożenia w sposób najobszerniejszy i z największą liczbą konkretów lecz nie sposób pominąć znamiennej wypowiedzi Benjamina Franklina (1706 - 1790), uważanego za jednego z pięciu "ojców założycieli" Stanów Zjednoczonych Ameryki, współautora Deklaracji Niepodległości i konstytucji tego kraju.

Jest to wypowiedź znamienna tym bardziej, że sformułowana została już w pierwszych latach istnienia USA, a jej autor był nie tylko pierwszoplanowym politykiem oraz wybitnym odkrywcą i wynalazcą z zakresu elektryczności (jego wizerunek widnieje do dzisiaj na banknotach 100-dolarowych) ale także… masonem wysokiego stopnia wtajemniczenia. Pozostając w środku wydarzeń kluczowych dla początków późniejszego supermocarstwa, wiedział jak mało kto o żydowskich intrygach i planach wobec USA. Oto z jakim apelem Benjamin Franklin zwrócił się do kierownictwa młodego państwa około 230 lat temu:

"Panowie, mamy u nas przykrzejsze zagadnienie od zagadnienia rzymskiego: jest nim żyd. W którym tylko kraju osiedlili się żydzi, zniżyli jego poziom moralny, zburzyli jego standard kupiecki, szydzili z jego religii, podkopywali ją. Stworzyli państwo w państwie.

Są oni wampirami - a wampiry nie żyją z wampirów. Nie potrafią oni nigdy żyć i utrzymać się wśród samych siebie. Utrzymać się i żyć potrafią tylko wśród chrześcijan i innych narodów, które nie należą do ich rasy.

Jeśli nie oddalą się oni z naszego kraju mocą naszej konstytucji, stanie się pewne, że w przeciągu mniej aniżeli 200 lat, przybędą do nas w takiej masie, że będą na czele dominowali i kraj pochłoną. zmienią formę rządzenia, za którą my, Amerykanie, przelewaliśmy krew, oddawaliśmy życie i narażaliśmy na szwank naszą wolność, a nasi potomkowie będą pracowali, aby przysporzyć im majątku, gdy oni będą w swoich kantorach zacierali ręce. Przestrzegam was, panowie, że jeśli na wszelkie czasy nie usuniecie żydów z waszego kraju, dzieci i potomkowie wasi przeklinać was w grobie będą!"

Te ostrzeżenia zostały zlekceważone, a ekspansja Żydów do USA rosła tym mocniej, im kraj ten stawał się - dzięki przedsiębiorczości i pracowitości białych imigrantów z Europy (w tym Polaków, co mocno podkreśla w swojej książce Henry Ford) - zamożniejszy i nowoczesny. Wymownie oddają to statystyki opublikowane przez Komitet Żydów Amerykańskich (American Jewish Committee), a więc instytucję w kwestiach żydowskich raczej wiarygodną.

W roku powstania Stanów Zjednoczonych Ameryki (1776) szacunkowa liczba Żydów wynosiła od 1000 do 2500. Sto lat później (początki kapitalizmu) było ich już około ćwierć miliona, a w 1920 roku - gdy gospodarka wolnorynkowa zaczęła przynosić wymierne efekty - żydowscy buchalterzy skalkulowali liczbę swoich ziomków w USA w granicach 3.300.000 - 3.604.580. W 2001 roku American Jewish Committee ocenił liczbę Żydów w USA dokładnie na 6.155.000.

Stanowi to niespełna 2 proc. obywateli USA lecz w tym wypadku liczy się nie ilość, a jakość. Ściślej zaś - ulokowanie i pozycja Żydów w kluczowych segmentach każdego państwa; od finansów, poprzez administrację, oświatę, naukę i gospodarkę aż do mediów.

Henry Ford w swojej książce pt. "Międzynarodowy Żyd" wykazał jednoznacznie, iż decydująca pozycja Judejczyków w najważniejszych strukturach amerykańskiego państwa nie jest bynajmniej wynikiem ich predyspozycji intelektualnych lecz konspiracyjnej solidarności plemiennej nakazującej lokować "swoich" wszędzie tam, gdzie jest dostęp do pieniędzy i świadomości gojów, czyli nie-Żydów.

Pierwszą z preferencji wymownie określa mało znany fakt, iż najokrutniejszą z organizacji gospodarczych działających na terenie USA wbrew prawu była nie mafia włoska lecz żydowska, a osławiony Al Capone to "mały pikuś" przy żydowskim bandycie i zwyrodnialcu o personaliach Lansky vel Meyer.

Preferencję drugą, czyli docieranie do świadomości (czytaj: ogłupianie) gojów uosabia wielki przemysł filmowy, absolutnie zdominowany przez Żydów. Dzięki temu w ponad 400 filmach poświęconych tej nacji, wyprodukowanych w Hollywood nie ma ani jednego, który pokazywałby żydostwo w złym świetle. Gwoli ścisłości - dotyczy to także filmów o tematyce gangsterskiej.

Odnosząc się do przestróg Benjamina Franklina, nie sposób zbyć milczeniem takiej kwestii jak wyjątkowa naiwność i podatność Amerykanów na żydowskie pranie mózgów. Jego efektem jest nie tylko zgoda na finansowanie z kieszeni amerykańskich podatników tworu o nazwie Izrael (roczne dotacje do tego geszeftu wynoszą 5 - 6 miliardów dolarów) ale także poświęcanie życia tysięcy młodych "ochotników" w imię żydowskich interesów na Bliskim Wschodzie czy przyzwolenie na deprawowanie amerykańskiego społeczeństwa przez żydowskie media. Ba, nawet lepiej poinformowani (vide: Franklin) masoni stali się z czasem tępymi narzędziami w rękach Sanhedrynu, realizując nakreślone przez Żydów cele z podziwu godnym zaangażowaniem. Dotyczy to również absolutnej większości prezydentów USA, z Clintonem i dwoma Bushami na czele.

Na zakończenie coś zamiast puenty; około 80 proc. Amerykanów płci męskiej poddanych zostało zabiegowi obrzezania. Wśród nich nie brakuje wielu osób mieniących się chrześcijanami wyznania rzymsko-katolickiego. Można zatem przyjąć założenie, iż obecni obywatele USA cierpią także na nieodwracalne obrzezanie mózgów. A to sprawia, że dzisiaj ethos amerykańskiej przedsiębiorczości, moralności i praworządności stał się dawno przebrzmiałą legendą.

Żydzi już o tym wiedzą. Na usilnie lansowanych w hollywoodzkich filmach Murzynach, Latynosach oraz narkomanach, pedałach i innych dewiantach dużych pieniędzy zrobić się już nie da. Wszak nawet pasożytnicza jemioła czerpie życiodajne soki tylko z drzewa zdrowego.

Stąd mocny żydowski kurs na kraje Europy środkowo-wschodniej, z Polską na czele. Tu jeszcze nie brakuje durniów zauroczonych amerykańskim mitem o pucybucie, który staje się milionerem. Można wykorzystać ich umiejętności, pracowitość i gotowość na wszelkie wyrzeczenia. Zanim zorientują się co jest grane i kto faktycznie zgarnął największe profity z ich krwawicy, będą zbyt starzy i zbyt niedołężni, aby naprawić swój błąd. Pozostanie tylko wegetacja albo eutanazja.

Benjamin Franklin nie tylko odkrył mechanizm wyładowań atmosferycznych i wynalazł piorunochron. Dał Amerykanom również patent na swoisty żydochron. Niestety, nie skorzystali z jego geniuszu w tej materii. Dzisiaj są najbardziej zadłużonym u żydowskich lichwiarzy i najbardziej ogłupiałym przez żydowską propagandę społeczeństwem na świecie. Tracą zastawione hipotecznie domy, dają się zabijać w Iraku, Afganistanie i na innych frontach wyznaczanych przez swoich żydowskich namiestników. Czy naprawdę musimy iść śladem, jaki wytyczają ci biedni obrzezańcy?

Henryk Jezierski

3 comments:

Anonymous said...

Bardzo podoba mi sie poruszony temat jaki sposob jego przedstawienia. Nie zgadzam sie jednak ze wszystkimi argumentami w tym zawartymi. Aktualnie wlasnie przebywam w USA i owszem da sie zauwazyc zydow na kazdym kroku. Mysle,jednak ze jest w tym pare sprzecznosci.
Polske wciaz zalewa fala nie tylko zydow,ale i romow,ktorzy to wydaja sie byc wiekszym zagrozeniem anizeli zydzi,jednak tak nie jest. A narod amerykanski,owszem zyje w pewnej hipnozie.

Anonymous said...

Prosze pana te stwierdzenia sa powieszchowne i cytuja tylko teksty ktore pan chce uzyc jako manipulacje myslenia otwartego wzgledem wszystkich religji i przekonan jakie zawsze Ameryka wspierala.
Nie sadze by Beniamin
Franklin czlowiek o wielkiej madrosci i respekcie dla innych kultur i religji mogl popierac to w jaki sposob pan uzywa jego slow.
To co pan pisze jest rasizmem.
Zacytuje panu slowa Beniamina Franklina gdzie on sam do pana przemowi:
"..I respected them all, tho'with different degrees of Respect as I found them more or less mix'd with other Articles which without any Tendency to inspire, promotor or confirm Morality, serv'd principally to divide us& make us unfriendly to one another.This respect to all, with an Opinion that the worst had some good Effects, induc'd me to avoid all Discourse that might thend to lessen the good Opinion another might have of his own Religion; and as our Province increas'd in People and new Places of worship werw continually wanted, & generally erected by voluntary Contribution, my Mite for such purpose, whatever might be yhe Sect, was never refused."...

Jerzy said...

Szanowny Anonimie.
Tekst jest zupelnie nieczytelny:)

Jerzy