Pasjonujacy material o tych,ktorzy przeciwstawili sie "demokratycznym" mordercom w czasie tzw.Rewolucji Francuskiej
Historia niefalszowana
Ponizej fragment:
"Kiedy chłop wandejski przed bitwą wznosił szablę ku niebu w modlitwie, nie prosił Boga o życie. Prosił tylko o zwycięstwo.”
Oficjalny sztandar Wandei, zwany „sercem wandejskim” – krzyż wyrastający z czerwonego serca. Napis brzmi: „Dieu Le Roi” – Bóg i król.
Szaleństwo Rewolucji (Anty) Francuskiej osiągnęło apogeum w czerwcu 1793 roku. W imię „Wolności, Równości i Braterstwa” szatański pomiot zainicjował okres ludobójstwa, który trwał bez przerwy aż do lipca następnego roku. Bodajże najgorszym przejawem tego obłędu był fakt, iż nie chodziło już tylko o wymordowanie francuskiej arystokracji oraz kleru, a więc podstawy intelektualnej kraju oraz obrońców zasad moralnych. Masowe rzezie, jak sądzę, miały na celu ubezwłasnowolnienie narodu francuskiego, zamienienie go w stado posłusznych zwierząt, drżących każdego dnia nie tylko o swoje życie ale także i najbliższych. Planowano te masakry w jakobińskich urzędach tak jak planuje się żniwa albo budżet. I nie od rzeczy będzie tu przypomnienie, że identyczną metodę terroru zastosowali bolszewicy w Rosji 125 lat później, co jeszcze raz dowodzi tego, iż największe tragedie Europy były dokładnie zaplanowane i wykonane przez ten sam sataniczny miot.
Natomiast Wandea to kraina historyczna w zachodniej części Francji, z jednej strony opierająca się o Ocean Atlantycki a na północy granicząca z Loarą. Od początku tzw. Rewolucji Francuskiej, wandejscy chłopi z nieufnością przyglądali się radykalnym zmianom i, przynajmniej na początku, jako środek oporu stosowali całkowitą bierność wobec zachodzących przemian. Przełom nastąpił w styczniu 1793 roku kiedy to dotarła do nich wieść o zamordowaniu w Paryżu króla Ludwika XVI. Prosty lud wandejski, od wieków wychowany w tradycji poszanowania Boga i monarchy, nie chciał dłużej pozostawać obojętny. I choć region ten nie zaliczał się do bogatych, to jednak zasobny był swym duchem i pobożnością. Wszak to z Wandei wywodził się święty Ludwik de Montfort (1673 – 1716) którego zawołanie "Totus Tuus" - "Cały Twój" zamieścił w swym herbie Jan Paweł II. Tak więc nasilająca się rewolucyjna ofensywa przeciwko wierze chrześcijańskiej, haniebna śmierć ich króla jak i próba wcielenia do wojska mężczyzn, dopełniły czary goryczy – Wandea sięgnęła po broń.
Na początku chłopska armia, nie wyćwiczona w sztuce zabijania i z bronią wyniesioną z domu a więc tasakami, kosami postawionymi na sztorc, widłami itd. odnosiła znaczące sukcesy. 18 czerwca 1793 powstańcy zdobyli Angers, jedno z większych miast zachodniej Francji ale na tym poprzestali, zabrakło woli i dyscypliny by iść na Paryż i uwolnić kraj z objęć bestii. Wykorzystali to Jakobini, rzucając przeciwko Wandei elitarne dywizje, zahartowane w wielu bojach. W tej sytuacji chłopska armia nie miała już żadnych szans. Mogła już tylko wygrywać pojedyncze bitwy ale nie wojnę. Koniec nastąpił w bitwie pod Savenay 23 grudnia 1793 roku.
Zwycięski generał armii republikańskiej Francois-Joseph Westermann pisał do Paryża z pola bitwy: „Obywatele republikanie, Wandea już nie istnieje. Dzięki naszej wolnej szabli umarła wraz ze swoimi kobietami i dziećmi. Skończyłem grzebać całe miasto w lasach i bagnach Savenay. Wykorzystując dane mi uprawnienia, dzieci rozdeptałem końmi i wymordowałem kobiety, aby nie mogły dalej płodzić bandytów. Nie żal mi ani jednego więźnia. Zniszczyłem wszystkich. litość nie jest rewolucyjną sprawą”.
To, co nastąpiło po klęsce Wandejczyków, było skrzętnie skrywane przed światem przez prawie następne 200 lat. Dopiero publikacja „Ludobójstwo francusko – francuskie. Wandea – Departament zemsty” Reynalda Sechera w 1986 roku przełamało zmowę milczenia na temat pierwszego ludobójstwa europejskiego.
Swoją drogą książka Sechera rozpętała na krótko we Francji istną burzę, podczas której środowiska politycznie poprawne rzucały mu na głowę pioruny oskarżeń o szarganie narodowych świętości. I co ciekawe, nowa wiedza o tamtych ponurych czasach jakoś nie przeszkadza Francuzom dalej świętować kolejnych rocznic, jakby nie było, Anty – Francuskiej Rewolucji. I tak, opierając się na pracy Sechera, warto przytoczyć kilka listów z tamtych czasów.
Otóż pisał wtedy z Wandei pewien oficer: „Mój przyjacielu, z przyjemnością donoszę, że ci bandyci są już zlikwidowani. Od ośmiu dni przyprowadzają ich tutaj w ilościach nie do policzenia. Przybywa ich w każdej chwili. Ponieważ ich rozstrzeliwanie zabiera za dużo czasu i zużywa przy tym proch i kule, przyjęto pomysł, aby powsadzać pewną ich liczbę do starych statków, wypłynąć z nimi na środek rzeki, pół mili od miasta i tam zatopić te statki. Takiej operacji dokonuje się codziennie.” Według obliczeń autora, tylko jesienią 1793 roku zamordowano w ten sposób około 4800 osób, w tym dzieci i kobiety.
Jeden z generałów republikańskich, w odezwie do żołnierzy przed pacyfikacją wołał: „Wandea musi stać się narodowym cmentarzem.”
Rozkaz dla jednej z „piekielnych” kolumn śmierci brzmiał: „Rozkazuję wam palić wszystko, co nadaje się do spalenia i brać na bagnety każdego mieszkańca, którego spotkacie na swej drodze.”
Kapitan „demokratycznych” wojsk republikańskich pisał do domu: „Gdziekolwiek się udajemy, niesiemy pożar i śmierć. Wiek, płeć, nic się nie liczy. Wczoraj jeden z naszych oddziałów spalił całą wioskę. Pewien woluntariusz własna ręką zabił trzy kobiety. Co za wojna. Gwałt i barbarzyństwo posunięte do ostateczności. Widziano żołnierzy niosących dzieci na bagnetach albo pikach, przebitych przy matczynej piersi razem z matką (....)”
Poza tym jest faktem historycznym, że w Wandei po raz pierwszy zastosowano broń chemiczną, używając gazów i trując arszenikiem wodę w studniach.
Tak więc Wandea stała się polem pierwszych eksperymentów ludobójczych, zaplanowanych dla Europy przez szatański pomiot. Następna odsłona na podobną skalę nastąpiła w Rosji, w 1917 roku. I co ciekawe, podobnie jak podczas Rewolucji Anty-Francuskiej, w sowieckiej Rosji również mordowano oprawców (w latach 30 - tych zlikwidowano niemalże wszystkich przywódców NKWD) Podobnie jak M. Robespierre, J. B. Carrier, L. Turreau itd. którzy zostali zgilotynowani (Jean-Paul Marat uniknął szafotu tylko dlatego, że wcześniej został zamordowany). Ano, jak sądzę, kiedy modus operandi ten sam to i wykonawcy ci sami, choćby oddzieleni byli ponad setką lat.
Poza tym Wandea, która umarła za wiarę katolicką, obaliła istotny mit Rewolucji (Anty) Francuskiej. Otóż propaganda sił potężnych aczkolwiek totalnie amoralnych a więc anty – ludzkich, od początku utrzymywała, że rewolucja dokonała się nie tylko z woli ludu pracującego ale także i w jego interesie. W rzeczywistości szatański miot wykorzystał tylko paryskich sankuilotów czyli hołotę wycierającą bruki, która i tak nie miała nic do stracenia. Podobnie działo się w Polsce podczas komunistycznego zamordyzmu – wszak w imię ludu pracującego mordowano robotników i chłopów. "
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment