Tuesday, August 28, 2007

Chora sluzba zdrowia

Artykul ,ktory znajdziecie ponizej jest jednym z najlepszych,rzeczowych i konkretnych jakie na ten temat czytalem.Tak sie zlozylo ,ze znam ten problem nienajgorzej poniewaz lekarzem bylo moja matka .
To co pisze Dariusz i jego zona zasluguje na powazna uwage.Pomimo tego, jak napisal mi liscie Darek :

"Ten tekst (w załączniku) zamieściłem kilka miesięcy temu w Internecie, ale jest aktualny nadal. Nie chciały go drukować katolickie gazety mimo, że odpowiednio go przystosowałem. Tygodnik (katolicki) Niedziela też go nie wydrukował, choć przysłali mi specjalne podziękowanie. Drugi tekst (bez noty Od autora, której nie zamieściłem) wydrukował tylko miesięcznik Służba Zdrowia, choć rozesłałem go do wszystkich czasopism medycznych i komercyjnych "

Od siebie moge dodac tylko jedno :w dokumencie znalezionym w sejfie Bieruta po jego smierci ,ktory jest znany jako "45 zasad zniewolenia" jest taka klauzula :

"pkt 9. Doprowadzić do tego aby pracownicy na stanowiskach państwowych (z wyjątkiem służb ścigania i pracowników przemysłu wydobywczego) otrzymywali niskie pobory. Dotyczy to w szczególności służby zdrowia, wymiaru sprawiedliwości, oświaty i kierowników różnych szczebli.


Polecam goraco przeczytanie i przemyslenie tego co napisala Ewa.

A jej samej skladam najserdeczniejsze podziekowanie za to ,ze mialem zaszczyt ten material zamiescic.

" Strajk lekarzy - „jesteśmy za, a nawet przeciw”

Jak nędzne są wynagrodzenia w Służbie Zdrowia (SZ) w Polsce w XXI wieku, członku UE w prasie medycznej pisano wielokrotnie.
Pracując od 25 lat w powiatowym ZOZ i posiadając I stopień specjalizacji medycznej osiągam dochody (bez dochodu za dodatkową pracę w postaci nocnych dyżurów) niewiele przekraczające miesięczną sumę rachunków za gaz (ogrzewanie), elektryczność, telefon, wodę i ścieki. Średni personel medyczny jest jeszcze gorzej wynagradzany, a przecież często jesteśmy jedynymi żywicielami kilkuosobowych rodzin.
Znane są przynajmniej dwa nazwiska osób odpowiedzialnych za celowe zaniżenie wysokości składki zdrowotnej powodującej zadłużanie SZ, co zainicjowało proces jej upadku, to J. Buzek i L. Balcerowicz. Choć realizowali oni zalecenia Banku Światowego dla państw trzeciego świata (!) prywatyzacji SZ, pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś zajmą się nimi polskie sądy.
Ostatnia podwyżka płac w SZ w wysokości 30% dotychczasowych dochodów miała charakter raczej medialny, bo w powiatowym ZOZ otrzymaliśmy średnio ok. 14%. I tych stukilkudziesieciu złotych podwyżki nikt nie zauważył, pochłonął ją wzrost cen właściwie wszystkiego.
Razem z wynagrodzeniami maleje satysfakcja zawodowa. Rosnąca bieda naszego Narodu uniemożliwia pacjentom wykupowanie leków, więc efektywność leczenia ciągle się pogarsza.
W szpitalach brakuje odpowiedniej jakości sprzętu medycznego, a jeśli już on jest, to brak pieniędzy uniemożliwia pełne jego wykorzystanie. Brakuje często leków, remontów szpitalnych pomieszczeń. Celowe niedofinansowanie SZ rodzi, więc jej patologie i np. trudno dostępne procedury medyczne, jakby wymuszały łapownictwo.
Pomysł, żeby lekarz nosił plakietkę z napisem: „nie biorę” uwłacza nie tylko samemu zawodowi, którego sposób wykonywania określa przecież etyka lekarska, ale godności zarówno człowieka-lekarza, jak i pacjenta. Dlaczego nie zaproponować noszenia plakietek z napisem: „nie biorę i dbam o interes Narodu” rządzącym, posłom, członkom Trybunału Konstytucyjnego. Może wtedy lekarze nie musieliby strajkować, a pacjentów stać byłoby na leki.
Tak, „jestem za” protestem do strajku włącznie w walce o godziwe wynagradzanie za pracę. Mam jednak poważne wątpliwości dotyczące formułowania naszych żądań i stąd moje: „a nawet przeciw”.
Źle wynagradzani w Polsce są nie tylko pracownicy SZ, ale także nauki, oświaty, policji itd. Wg GUS 80% społeczeństwa osiąga dochody na granicy i poniżej minimum socjalnego (tj. ok.
10 zł/dzień), w tym 5 mln żyje w skrajnej nędzy. Są to dane za rok 2004, dziś jest jeszcze gorzej.
Jeżeli w wyniku strajków uzyskamy podwyżki płac, a zwiększenia finansowania wymaga przecież każda dziedzina polskiej gospodarki, to inne grupy zawodowe i społeczne otrzymają zmniejszone dochody. Chyba, że pieniądze na nasze podwyżki będą pochodziły z kredytów zagranicznych banków lub ze sprzedaży państwowych obligacji, co zwiększy dług publiczny. Dług ma to do siebie, że trzeba go spłacić. Wynika z tego, że jeżeli „władza” jedną ręką nam „da”, to drugą jeszcze więcej zabierze, bo długi spłacamy z odsetkami. Innej możliwości zwiększania wynagrodzeń w obecnej sytuacji nie ma. Wielu temu zaraz zaprzeczy. Przecież PKB (produkt krajowy brutto) od 1990 r. systematycznie rośnie. Istotnie, pokazują to dane GUS. Jednak ci, którzy znają, choć trochę gospodarczą buchalterię wiedzą, że bilans firmy, tak jak PKB państwa, ma zasadniczo dwie główne rubryki: „winien” i „ma”. Zaciągnięty kredyt znajduje się w obu jednocześnie. W pierwszej jest długiem, w drugiej dochodem. Zadłużenie polskiej gospodarki rośnie coraz szybciej i w PKB, jak widać, jest to ujęte. Powinniśmy również wiedzieć, że większą część PKB wypracowują w Polsce firmy zagraniczne, które dominują już w naszej gospodarce, a własne zyski wyprowadzają legalnie i nielegalnie do krajów macierzystych. Rządzący Polską obniżyli im jeszcze w prezencie podatki z 49% do 19%. Podatki od osób indywidualnych (PiT), coraz gorzej opłacanych pracowników najemnych przeważają już w budżecie RP nad podatkami od przedsiębiorstw - to ewenement w skali Europy i świata. Pytanie retoryczne - czy tak konstruowany budżet daje szansę na rozwój kraju? Jest to rezultat „cudu transformacji” polskiej gospodarki po 1989 r. Tak, więc przyrost PKB widniejący w statystykach nie przekłada się na zwiększone dochody Polaków i do gospodarki nie trafia.
Jakikolwiek rozwój Polski jest dziś możliwy jedynie za kredyty zagraniczne, co w efekcie ten rozwój wyklucza i zwiększa tylko zadłużenie kraju. Zabroniony konstytucyjnie jest natomiast rozwój przy wykorzystaniu własnych, polskich środków finansowych (celowo ograniczana emisja złotego), bo rząd i sejm są wyłączeni z realizacji polityki pieniężnej własnego kraju. A ona właśnie stanowi klucz do uruchomienia tego rozwoju, jest sercem i krwiobiegiem układu gospodarczego, czego winni być świadomi lekarze, policjanci, dziennikarze i…, a przede wszystkim tzw. ekonomiści.
Medialne komentarze przedstawicieli pracowników SZ, że my lekarze nie chcemy zajmować się polityką, a chcemy być tylko godziwie wynagradzani są wynikiem infantylizmu myślowego oraz brakiem obywatelskiej odpowiedzialności. Domeną polityki jest podział wspólnie wytworzonego w kraju dobra i każdy obywatel ma prawo i obowiązek wziąć udział w tym podziale. Tak, więc strajk z żądaniem zwiększenia płac jest z samej natury strajkiem politycznym i mamy do niego prawo.
Chcąc być świadomymi i odpowiedzialnymi obywatelami własnego kraju powinniśmy zażądać od najwyższej władzy w Polsce, od sejmu RP zmiany konstytucji i przywrócenia rządowi i sejmowi ich podstawowej funkcji, jaką jest kierowanie polityką pieniężną kraju oraz utworzenia polskiego państwowego systemu bankowego. Konieczny jest również powrót do produkcji fizycznej (wytwarzania dóbr) realizowanej przez polskie przedsiębiorstwa (dziś polska produkcja ulega w procesie „prywatyzacji” całkowitej likwidacji). Są to główne warunki uzyskiwania dochodów przez budżet RP. Tylko wtedy będą sensowne i możliwe planowanie i realizacja rozwoju gospodarczego Polski i tylko wtedy możemy liczyć na wzrost naszych dochodów. Potem przyjdzie czas na uczciwe i w interesie Narodu realizowanie reformy w SZ i w innych dziedzinach gospodarki.
Podobnie postępujemy przecież z pacjentem w zawale i z jednoczesnym np. złamaniem kończyny. Najpierw likwidujemy zawał, później naprawiamy resztę - nigdy odwrotnie. Polska gospodarka przeżywa od 1989 r. ciężki stan zawałowy, a regres obejmuje już wszystkie sfery funkcjonowania państwa.
Nigdy natomiast nie wolno zgodzić się na prywatyzację SZ. Zdrowie jest dobrem dla człowieka i każdy musi mieć równy dostęp do jego ochrony. Urynkowienie stoi, więc nie tylko w sprzeczności z naturalnym prawem człowieka, ale także z etyką zawodu lekarza. W polskich warunkach prywatyzacja SZ pozbawi ochrony zdrowia nie tylko biedną większość społeczeństwa, ale również samych pracowników SZ i oni zwłaszcza winni mieć tego świadomość.
Smuci fakt, że inspiratorzy strajku lekarzy dają się manipulować żydolewactwu z PO i SLD i organizują protesty, które w rzeczywistości wymierzone są przeciw rządzącemu PiS, a więc przeciw żydostwu z tzw. centroprawicy. Takie jest właśnie prawdziwe podłoże tych protestów. Mają one jednak i drugie dno. Rządzące Polską żydomasoństwo usadowione od lewa do prawa, czyli całe polityczne spektrum i pozostający pod ich wpływem przywódcy większości organizacji pracowników SZ z całych sił prą do prywatyzacji SZ. Obecny premier zapowiedział referendum w sprawie jej prywatyzacji. Łatwo przewidzieć wynik takiego plebiscytu, gdy polskie społeczeństwo poddawane jest codziennie od 17 lat praniu mózgów przez żydowskie media, których udział w medialnym rynku na polskiej ziemi sięga już 99%.
Rządy ludowo-narodowe, bez żydostwa, są jedyną alternatywą na wszystkie nasze bolączki i na zbliżającą się wielkimi krokami likwidację Państwa Polaków.

Lek. med. Ewa I. Gołąb - Kosiur,
Dariusz Kosiur
Od autora (D. Kosiur)
Nie podlega żadnej dyskusji, że pracownicy Służby Zdrowia (SZ) powinni mieć wyższe wynagrodzenia. Tym nie mniej moment strajków lekarzy i pielęgniarek został dobrany nie przypadkowo i niestety prawie wszyscy jego uczestnicy zostali zmanipulowani i wykorzystani przez antypolski element żydowski, filosemicki i filogermański zgrupowany w PO i SLD oraz poza parlamentem.

Protesty pracowników SZ mają trzy odsłony: 1. wymierzone przeciw rządzącemu PiS (PiS opcja JudeoUSA),
2. miały skomplikować sytuację wewnętrzną kraju i rządu i tym samym utrudnić PiS-owi negocjacje na unijnym szczycie w Berlinie - proniemiecka opcja PO liczyła na natychmiastową zgodę Polski na wcześniejsze wprowadzenie propozycji Niemiec podwójnej większości w głosowaniach w UE, 3. dążenie do wymuszenia prywatyzacji w SZ (dotyczy wszystkich środowisk antypolskich).
Szkoda, że nikt z przywódców związkowych pracowników SZ nie rozumie (nie ma też pewności, czyje interesy reprezentują w rzeczywistości), że żądania strajkujących ograniczone tylko do podwyżek płac, jeśli nawet będą spełnione, nie zagwarantują im realnego wzrostu wynagrodzeń. Taki wzrost zostanie szybko zniwelowany wzrostem podatków pośrednich, więc cen usług, towarów i innych.
Proszę zwrócić uwagę na perfidię rządzącego żydostwa. Ostatnio obniżono o 2% - 3% składki emerytalne i rentowe, które płacą pracownicy i pracodawcy za pracowników. Pracownik nie odczuje kilku, czy kilkunastu złotych zysku. Pracodawca, zwłaszcza duży i średni będzie miał już jakiś zysk. Jest to kolejny prezent dla zagranicznych przedsiębiorstw dominujących już w polskiej gospodarce. Zmniejszenie tej składki spowoduje zmniejszenie dopływu środków do ZUS i zwiększenie jego deficytu. Zostanie on pokryty z podatków pośrednich, bo ZUS musi przecież wypłacać renty i emerytury - innego wyjścia nie ma, gdy polityka pieniężna poza rządem i sejmem! - nie może być mowy o kredycie inwestycyjnym, czyli o emisji nowych pieniędzy na pokrycie nowo wytworzonego majątku w przypadku, gdy rząd prowadzi politykę rozwoju. Takiej polityki nie można prowadzić w oparciu o lichwiarsko oprocentowane kredyty konsumpcyjne zaciągane w obcych bankach, bo ich spłata pochłonie nie tylko nowo wytworzone dobra, ale i wcześniej wypracowane zasoby (z czym mamy dziś do czynienia - właściciele banków przejmują majątki narodów).
Czyli w wyniku obniżenia składki emerytalno-rentowej pracodawcy nie zwiększą produkcji i nie zatrudnią pracowników, bo popyt nie wzrośnie, raczej zmaleje. Zysk odnotują tylko pracodawcy.

Powyższe przytoczyłem tylko dlatego, żeby uzmysłowić P.T. Czytelnikom celowo prowadzoną od 1980 r. przez wszystkie kolejne rządy degradację Narodu i Państwa. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pracowników SZ potraktować podobnie, tzn. dać im podwyżki i później opisanym mechanizmem je zabrać. Tylko, że wtedy przez jakiś czas mieliby realnie wyższe dochody i popyt w gospodarce kraju mógłby na krótko minimalnie wzrosnąć. Chodzi jednak o to, żeby polską gospodarkę i Polski Naród niszczyć systematycznie.

No comments: