Friday, August 24, 2007

Madrze i po polsku

Czytajac materialy podrzucane przez Dariusza ,widzac ich logike i jasnosc zastanwiam sie czesto jak to sie dzieje,ze ON moze widziec a inni tylko patrza...
Darek,raz jeszcze dziekuje Ci bardzo ,ze dales sie zwerbowac do naszej bandy:)
Jerzy


"Czyńcie Ziemię poddaną sobie i rozmnażajcie się

Taką radę otrzymujemy od Stwórcy w Księdze Rodzaju, w pierwszym rozdziale Starego Testamentu. Narody, które odrzucą to polecenie nie przetrwają. Poziom współczesnej nauki oraz potencjalne możliwości jej wykorzystania w procesach produkcyjnych oraz w rolnictwie i wynikający z rozwoju nauki poziom technologii stosowanych i możliwych, dostępnych do stosowania w procesach wytwarzania dóbr fizycznych jest dziś tak wysoki, że bieda i głód nie powinny być hańbą końca XX w., a tym bardziej początku XXI w.


Główny warunek rozwoju

Nie istnieją rzeczywiste bariery ilościowe w produkcji wszelkich dóbr konsumpcyjnych zabezpieczających popyt sześcio i pół miliardowej ludzkiej populacji. Pewnym problemem może być natomiast bezrobocie. Automatyzacja i robotyzacja procesów produkcyjnych osiągnęła już tak znaczny poziom, że procesy te nie wymagają zwiększania zatrudnienia, a raczej przeciwnie. Nie oznacza to jednak, że w wyniku naukowego i technologicznego postępu skazani jesteśmy na rosnące bezrobocie.

Uwolnioną w wyniku tego postępu ludzką pracę można wykorzystać np. w rolnictwie przez powrót do tradycyjnych, a więc ekologicznych form gospodarowania. Nie należy przez to rozumieć wykorzystywania ludzkiego wysiłku w sposób z początku XX w. Przy okazji ekologiczna żywność zmniejszy wydatki w ochronie zdrowia. W sprzeczności z tym pozostają działania WTO wymuszające na UE otwarcie jej rynku na zewnętrzną produkcję rolną, w tym modyfikowaną genetycznie. Rolnictwo w UE ma zniknąć, jest nieopłacalne (!) i w tym kierunku UE zmierza.

Duże możliwości zatrudnienia związane są z rozwojem nowych gałęzi gospodarki wykorzystujących odnawialne źródła energii, a także przy wytwarzaniu energii z tych źródeł i w produkcji odpowiednich dla tej energetyki urządzeń. Nauka i technika już są w stanie to zapewnić. Światowe lobby naftowe powiązane ze światową oligarchią finansową blokują jednak nie tylko publikacje o tej tematyce, ale wszelkie tego typu działania o skali większej niż eksperymentalna.

Istnieje duże zapotrzebowanie na pracę w oświacie, pod warunkiem zmiany światowej liberalnej tendencji z obniżania na podnoszenie poziomu edukacji i w związku z tym zreformowania systemu kształcenia. Potrzeba ludzi w szeroko rozumianej kulturze - i tu także należy podnieść jej poziom, a nie jak obecnie zaniżać go celowo i to nawet poniżej poziomu przeciętnego odbiorcy.

Nowe miejsca pracy powstaną w wyniku rozwoju nowych technik przetwarzania i przekazu informacji oraz nowych dziedzin nauki i technologii (np. nanotechnologii - do niedawna niepoważnie traktowanej), które wymuszać będą zwiększanie ilości gromadzonych informacji, niezbędnych dla szeroko pojętego bezpieczeństwa ludzi i kraju.

Ponieważ nie istnieją dziś bariery technologiczne do wytworzenia takiej ilości produktów różnego asortymentu, które zabezpieczałyby zapotrzebowanie żyjącej obecnie populacji, tak na poziomie państwa, jak i świata - i nie zaprzeczy temu prawdziwie wykształcony i myślący człowiek, to nie istnieją również jakiekolwiek przeciwwskazania, żeby ewentualni bezrobotni otrzymywali zasiłki pieniężne w godziwej wysokości, zabezpieczającej ich podstawowe potrzeby bytowe oraz wykształcenie do wyższego włącznie.

Nie są to tylko postulaty romantycznego futurologa, czy chrześcijańska wizja uporządkowania świata, choć jest ona temu bliska, ale obiektywna, sprawdzalna wiedza i prawda fizyczna i ekonomiczna. Wymaga to jednak, spełnienia najbardziej podstawowego warunku w gospodarce kraju (świata): wartość dóbr fizycznych i usług musi odpowiadać ilości (podaży) pieniędzy na rynku. Innymi słowy, wartość ludzkiej pracy oraz usprawiedliwionych potrzeb wszystkich obywateli kraju musi być zrównoważona środkami płatniczymi. Realizacja tego warunku nie jest trudniejsza od wyprodukowania np. 100 tys. samochodów w ciągu roku.

W rzeczywistości jednak, nigdy nie był on spełniony. Dość blisko spełnienia tego warunku był ustrój chrześcijański w ostatnim wieku Średniowiecza, a także krótkie okresy zwalczania kryzysów gospodarczych w XX w., czy okresów przygotowań do wojen lub okresów ich trwania (nie dotyczy wszystkich państw).


Dążenie do postępu i rozwoju zapisano w naszych genach

Obserwując rozwój we wszystkich dziedzinach życia i przyrost ludzkiej populacji na przestrzeni dziejów, musimy zauważyć, że ani wojny, ani kataklizmy, ani zbrodnicze ideologie nie były w stanie wyhamować tego postępu. Jest on cechą nieodłączną rodzaju ludzkiego, charakterystyczną dla tzw. procesów życia (wykazujących stały rozwój) - jest on darem Stwórcy, a ateiści niech szukają wyjaśnienia przyczyn tego postępu w siłach przyrody. Ten dar Boga - Stwórcy przyniesie nam rozwój, jeśli zachowamy katolicką moralność, jeśli wszystkie nasze działania w polityce, w gospodarce, w kulturze podporządkujemy katolickiej etyce - dobru człowieka.

Wyznawcy liberalizmu nie chcą jednak uznać tego postępu, choć ma on naukowe potwierdzenie i matematyczny opis. Posługując się faktami nie mającymi fizycznego potwierdzenia, ani naukowego dowodu, wmawiają światu, że wielkość ludzkiej populacji jest nadmierna i zagraża jej samej. Ci głosiciele liberalnego „postępu” twierdzą wręcz, że wszystkimi dostępnymi środkami należy ograniczać liczbę ludności świata - i to się dzieje. W tym kontekście konflikt kreacjonizmu z liberalną interpretacją teorii Darwina nie jest pozorny, a tym bardziej nie pozbawiony znaczenia.

Według kreacjonizmu życie i wszystkie gatunki organizmów są darem Boga. Życie człowieka, jako najdoskonalszego ze stworzeń ma wartość szczególną - jest święte. Darwinizm według liberałów temu przeczy. Głoszą oni, że nic nie wyróżnia ludzi względem pozostałych zwierząt, bo dotyczą nas te same prawa ewolucji gatunków. Wychodzi, więc darwinizm naprzeciw hasłom liberalnego „postępu” takim jak, „wolny rynek” i „wolna konkurencja”. Silniejszy zwycięża w walce o byt - jak u dzikich zwierząt, a słabszy musi odejść lub zginąć. Jeśli uznamy darwinizm, a raczej jego liberalną wersję za słuszną, to damy tym samym przyzwolenie aborcji i eutanazji. Słabszych ludzkich osobników, chorych, biednych, bezrobotnych, będziemy mogli eliminować z życia społecznego dokładnie tak samo, jak likwiduje się chore w stadzie zwierzęta - i będzie to zgodne z przyszłym liberalnym „prawem” mającym „naukową podbudowę”. Technicznie jest to już możliwe.

Sygnał z satelity do wszczepianego ludziom mikroczipu, co w przyszłości może stać się obowiązkowe, będzie zabijał bardzo humanitarnie - to niemal naturalna śmierć, choć na razie nie jesteśmy mentalnie do tego przygotowani, ale za 10, 20 lat… Głosiciele liberalnego „postępu” nie mówią o tym głośno, nie chcą przerażać i zrażać do siebie ludzi, chcą wygrywać wybory i zdobywać władzę, żeby wprowadzać antyludzkie prawa. Mówią, więc tylko o „wolnościach”, o „wolnym rynku” i „wolnej konkurencji”.

Po 17 latach liberalnego kapitalizmu nawet średnio wykształceni Polacy już wiedzą, „dobrze wykształceni i inteligentni” jeszcze nie, że to jest wolność w sensie globalnym, a więc tylko dla światowych monopoli i korporacji. „Wolność” dla obywateli odmierza prawodawstwo zwiększające zakres podporządkowania działalności człowieka sferze fiskalnej. Zniewolona rządowa administracja ustala obywatelom wymiar podatków, którymi muszą spłacać odsetki bankom od państwowych niespłacalnych kredytów. Taka jest cena rozwoju kraju w realnym liberalnym kapitalizmie. Chcecie rozwoju, więc będziecie mieli większe długi. W „państwie prawa” umożliwia się bankom ściąganie ich wierzytelności bez wyroku sądu - tak jest w Polsce. Nie istnieją natomiast prawa chroniące ludzi przed bezrobociem i przed umieraniem w nędzy.

Hamowanie rozwoju gospodarczego świata nie jest, więc dziełem przypadku i nie wynika z ludzkiej nieudolności. Jest celowym dążeniem wyznawców „postępowej religii” - liberalizmu ekonomicznego do osłabienia i zmniejszenia ludzkiej populacji, ponieważ liczebne, choć ubożejące narody, czy społeczeństwa mogą pozbawić władzy i bogactwa nieliczną oligarchię finasowo-gospodarczą świata.


Dyktat pieniądza - złoty cielec na piedestale

Wydawać by się mogło, że zjawiska biedy i bezrobocia są dziś rezultatem opóźnienia rozwoju sfery finansów względem sfery produkcji. Tak jednak nie jest. Sektor finansów (banki, giełdy papierów wartościowych, ubezpieczenia itp.) rozwinął się o wiele bardziej niż sektor produkcji. W sektorze finansów powstały mechanizmy umożliwiające osiąganie kolosalnych zysków i to bez związku z jakąkolwiek działalnością wytwórczą, bez związku z ludzką pracą. Sektor finansów oderwany został od gospodarki (od produkcji fizycznej) i uzyskał pozycję pierwszoplanową i całkowicie niezależną od rządów niemal wszystkich państw.

Szczególnie niebezpieczny jest jego uprzywilejowany, ponadnarodowy charakter. Powstały ponadnarodowe, globalne konglomeraty banków, których dochody przekraczają często wielkości budżetów państw. To sektor finansowy, a nie rządy, decyduje już praktycznie o wszystkim.

Czy ktoś wyobraża sobie np. fabrykę samochodów, w której decydujący głos należy do działu księgowego? Czy taka fabryka mogłaby funkcjonować? Szybko okazałoby się, że właściwie nie musi niczego produkować. Pracowników można zwolnić, pieniądze ulokować np. w państwowych obligacjach, które dają większy zysk (np. w Polsce) niż produkcja czegokolwiek. W każdym przedsiębiorstwie dział księgowy pełni funkcję pomocniczą, służebną w stosunku do produkcji, która jest celem podstawowym przedsiębiorstwa, dającym dochody pracownikom i potrzebne dobra konsumpcyjne na rynek. A czy państwo nie jest takim właśnie przedsiębiorstwem rolniczo-przemysłowym? I czy system finansowy (system bankowy, polityka pieniężna) nie powinien być podporządkowany kierownictwu tego przedsiębiorstwa, czyli rządowi? Czy cała polityka finansowa nie powinna pełnić funkcji służebnej wobec wytwórców i konsumentów - czyli wobec nas wszystkich?

Światowy kryzys gospodarczy może się zacząć każdego dnia. Ten dramatyczny wniosek wypływa z prostego porównania łącznej wartości PKB wszystkich państw świata, która wynosi ok. $ 40 bilionów (rocznie) z dzienną (!) wartością wszystkich operacji na kapitale przekraczającą $ 1200 bilionów (bez związku z produkcją fizyczną!) odnotowywaną w raportach Banku Rozrachunków Międzynarodowych w Bazylei. Czy to możliwe? To absurd? Tak, to absurd, ale to dzieje się na naszych oczach i za naszym przyzwoleniem - manipulowani przez media dajemy je kartką wyborczą. Każdego dnia możemy więc, stać się bezdomnymi, głodnymi nędzarzami za sprawą światowej oligarchii finansowej, która jest już właścicielem 85% światowego majątku.

To, co nie było możliwe w roku 1920, 1945, czyli zaprowadzenie żydowskiego komunizmu w całej Europie, dziś staje się rzeczywistością. Z tą tylko różnicą, że słowo komunizm zastąpiono terminami, globalizacja i liberalny kapitalizm. Prawie cała Europa jest dziś obozem UE, a w obu Amerykach powstaje analogiczny twór - FTAA. Budowa tych socjalistycznych potworów stała się możliwa dlatego, że światowym „siłom postępu” udało się stworzyć i opanować światowy system finansowy. Zbudowano go wyrywając podstępnie kolejnym krajom ich własne systemy pieniężne. Pozbawiono, więc narody kontroli nad ich własnymi gospodarkami. Prawdziwą władzę mają dziś ci, którzy kontrolują światowy obieg pieniądza - światowy rząd już istnieje.


Korzystajmy z naszych praw i obowiązków

Państwo jest związkiem politycznym, społecznym i gospodarczym wszystkich jego obywateli. Jeżeli związek ten działa na szkodę swoich członków lub tylko na szkodę części członków pozbawiając ich dobra wspólnego i indywidualnego oraz możliwości jego osiągania, to mają oni naturalne prawo nie tylko żądać odpowiednich zmian, ale również działać w celu ich dokonania.

Obserwujemy dziś eksodus Polaków z własnej Ojczyzny, która podobno jest wolna, bo dotychczasowe rządy nie chciały i nie potrafiły zapewnić im godnego bytu. W dzisiejszej Polsce nie powinno być bezrobocia. Osiągnięcie przez nasz kraj poziomu gospodarczego i materialnego Zachodu wymaga przecież ogromnej pracy - w Polsce powinno brakować rąk do pracy. Dlatego nie wolno nam obojętnie przyglądać się degradacji naszej Ojczyzny. Musimy wyrwać nasz kraj z morderczego uścisku ideologii inspirowanych przez światowe „siły postępu”.

„… Polityka jest czymś więcej niż prostą techniką dla zdefiniowania porządków publicznych i jej źródła i cel znajdują się właśnie w sprawiedliwości, a ta ma naturę etyczną.(…) W tym punkcie stykają się polityka i wiara…” - Benedykt XVI, encyklika „Deus caritas est” n. 28

I właśnie ta etyka jest głównym powodem nienawiści całego antychrześcijaństwa, sił liberalnego „postępu”, wcześniej „postępowego” komunizmu do katolików.


Przestępstwo przeciwko Narodowi

U podłoża wszystkich kryzysów gospodarczych legł nie tylko niesprawiedliwy podział wspólnie wytworzonego dochodu, co jest domeną polityki, ale przede wszystkim celowy brak zachowania równowagi między wartością wytworzonej produkcji, a odpowiadającą jej ilością środków płatniczych znajdujących się w obiegu.

Nikt nie może uzurpować sobie prawa wyłączności i niezależności do realizacji polityki pieniężnej kraju i czerpania z tego tytułu niezasłużonych, ogromnych korzyści - takie prawo posiada tylko suwerenny Naród, powierzający jego wykonanie swoim demokratycznie wybieranym przedstawicielom do sejmu i rządu. Jeśli dzieje się inaczej, to jest to okradanie Narodu z wytworów jego pracy - jest to przestępstwo. Dziś w Polsce NBP, jego prezes (teraz były prezes) oraz RPP wykorzystują wprowadzone w 1997 r. podstępnie (pod groźbą nie przyjęcia do UE) do Konstytucji RP zapisy: Art.: 216, 220, 227, o niezależności NBP względem sejmu i rządu, do łamania Art.: 30, 31, 32, o podstawowych prawach i wolnościach obywatelskich do pracy i do godnego życia.

Zostaliśmy ubezwłasnowolnieni, zapisy w Konstytucji blokują nam rozwój. Bezrobotni nie mogą podjąć pracy, bo brakuje dla nich pieniędzy w obiegu. Z tych samych powodów maleje produkcja, bo co raz mniej ludzi może ją kupić. Stanowi to zagrożenie dla zdrowia i życia obywateli - jest to świadomie dokonywana zbrodnia na Polskim Narodzie. Dokonują jej siły wewnętrzne i zewnętrzne, które zamieniły „postępowy” komunizm w „postępowy”, liberalny kapitalizm.

Tylko narodowy rząd może prowadzić politykę gospodarczego rozwoju kraju likwidującą bezrobocie. Musi on być jednak wyposażony w podstawowy, konstytucyjnie gwarantowany instrument do jej realizacji - musi prowadzić politykę pieniężną kraju poprzez narodowy system bankowy i musi posiadać prawo decydowania o emisji nowych, dodatkowych pieniędzy. Wtedy dopiero Naród, państwo i rząd będą suwerenne. Bez spełnienia tego warunku rozwój gospodarczy nie jest możliwy. Jeśli ktoś twierdzi inaczej jest oszustem albo głupcem.

Warto przypomnieć tu wypowiedź premiera Kanady, Williama Lyon Mackenzie Kinga z 1935 r.:


Lichwa, gdy raz dostanie się do władzy, każdy naród zrujnuje i doprowadzi do upadku. Nie warto mówić o suwerenności parlamentu i demokracji, dopóki rząd nie odzyska władzy emisji pieniądza i kredytu, i dopóki nie uzna się, że jest to jego podstawowa i nienaruszalna powinność.

Bezprzykładną zdradą interesów Narodu i Państwa Polskiego jest nawoływanie (byłego już) prezesa NBP i jego kamratów do likwidacji złotego polskiego i przyjęcia euro. Dlaczego złoczyńcę nawołującego do łamania konstytucji nie stawia się przed Trybunałem Stanu? Gdzie są polskie władze?


Między Wschodem a Zachodem - tu nasze miejsce

Budowa suwerennego, katolickiego, narodowego państwa i realizacja jego rozwoju napotka medialne antypolskie wrzaski sił liberalnego „postępu”, które same siebie określają „postępową ludzkością świata”, występującą przeciw nacjonalizmowi, ksenofobii itd. - resztę już znamy. Nie lękajmy się tych wrzasków, nie wolno im ulegać. Cofać się przed nimi możemy już tylko w większą nędzę i bezrobocie. Katolicy nie mogą być wiecznymi naiwniakami wystawiającymi się na ciągłe razy antychrześcijaństwa. Nie należy też obawiać się określenia państwa przymiotnikiem - katolickie.

Czy będzie ono gorsze od świeckiego z „postępową religią” ateizmu? Katolicyzm jest formacją duchową i etyczną człowieka. Dla funkcjonowania państwa formacja etyczna jest niezbędna, a duchowa niczemu nie zagraża, wręcz przeciwnie. Katolicyzm ma to do siebie, że w przeciwieństwie do systemów politycznych takich jak, demokracja socjalistyczna, liberalno-kapitalistyczna i inne, nigdy nie wyklucza poglądów odmiennych od własnych zwłaszcza, jeśli opierają się na szacunku dla człowieka.

Ta katolicka tolerancja jest wartością i zaletą, ale jednocześnie poważną wadą. Katolicy są zbyt spolegliwi względem zbrodniczych ateistycznych, żydomasońskich ideologii. Tę sama cechę posiada niestety zachodnia słowiańszczyzna, co w połączeniu z jej pokojową naturą ułatwia spychanie chrześcijańskich przecież Słowian na margines egzystencji. Jedynie dzisiejsza Rosja skutecznie stawia opór światowym „siłom postępu”.

Powinno to skłonić rządzących do przedefiniowania całej naszej polityki zagranicznej i gospodarczej. Nie szukajmy przyjaciół pośród antykatolickich i zawsze antypolskich elit Zachodu. Polityczna bierność i bezsensowne trwanie w rozkroku miedzy UE i USA może nas drogo kosztować. Jeśli wspólnie ze słowiańskimi państwami Międzymorza nie stworzymy politycznej siły w Europie Środkowowschodniej, to przestaniemy liczyć się jako Naród i w końcu znikniemy. Ta stara koncepcja polityczna raz już się sprawdziła i warto do niej wrócić.

Cywilizacja Zachodu niszczona zachłannością światowej oligarchii finansowej ulega rozkładowi i centrum cywilizacji zacznie przemieszczać się na wolny od enzymów tego rozkładu Wschód. Wydaje się, że zrozumieli to już Niemcy zacieśniający współpracę z Rosją. Im, więc szybciej dokonamy koniecznej zmiany orientacji w naszej polityce, tym większe będą szanse na uczciwą kapitalistyczną odbudowę oraz rozwój kraju i na godne życie obywateli.

Musimy też pamiętać, że jesteśmy katolicką większością u siebie i daje to nam całkowite prawo określania własnych dróg rozwoju. Jeśli piewcom „postępowych” ideologii to się nie podoba, to droga wolna, nikt ich tu siłą zatrzymywał nie będzie. Damy im na drogę nawet błogosławieństwo."

Dariusz Kosiur

No comments: