Z "Naszego Dzeinnika" pochodzi rowniez ponizszy artykul .Prof.Nowak omawia w nim kolejna any-polska "gadzinowke" wydana ,tym razem za holenderskie pieniadze."Wybaczcie im albowiem nie wiedza co czynia"-mozna by powiedziec o tych naiwnych Holendrach ,ktorzy swoim groszem przyczynili sie do wydania tego anty-polskiego paszkiwla.
Anty-polski paszkwil
Ponizej obszerny frgament .O czym zdaniem paszkiwa pisac absolutnie nie wolno:
"
Tematyka żydowska jako główne tabu
W swych niepohamowanych zapędach cenzorskich Kowalski i Tulli szczególnie dążą do zabronienia jakichkolwiek krytyki błędów Żydów jako narodu, Izraela jako państwa i poszczególnych Żydów typu Grossa, Rottenberg, traktowanych przez parę autorów jako niepodlegające krytyce święte krowy. Prymasowi Polski ks. kard. Józefowi Glempowi, dwukrotnie atakowanemu w książce za rzekomą "mowę nienawiści", zarzucają m.in. rzekomy "antysemityzm", upowszechnianie "nieprzyjaznego stereotypu Żyda" i "stereotypu żydokomuny" (s. 214) przy równoczesnym przesadnym jakoby wyolbrzymianiu rozmiarów antypolonizmu za granicą. Para paszkwilantów atakuje Prymasa Polski za przypomnienie "wiodącej roli funkcjonariuszy UB pochodzenia żydowskiego" w stalinizacji Polski (s. 215). Nic nie znaczy dla Kowalskiego i Tulli, że ten ostatni fakt był przyznawany powszechnie przez tak różne osoby jak M. Dąbrowska, S. Kisielewski, C. Miłosz, N. Steinhaus, B. Cywińska czy nawet "tropicielka antysemityzmu" A. Grabowska. Paszkwilanci atakują ks. bp. Stanisława Stefanka za tak przejmującą homilię z 11 marca 2001 roku w obronie godności Polaków poddawanych na tle sprawy Jedwabnego oszczerczym pomówieniom. W paszkwilu atakuje się ks. biskupa Stefanka za głoszenie rzekomych "spiskowych teorii" (s. 174-176). Ksiądz biskup Adam Lepa jest atakowany za krytykowanie sfabrykowanego po 1989 roku mitu o "polskim antysemityzmie" (s. 450-451). Taka krytyka to dla pary paszkwilantów również wyraz "mowy nienawiści".
Były rektor KUL-u o. Mieczysław Krąpiec został oskarżony o "przypisanie religii żydowskiej okrucieństwa i mściwości" (s. 137) z powodu zdania, w którym stwierdzał, iż: "Zresztą w religii żydowskiej bluźnierstwo było karane śmiercią". Był to fakt, o którym, jak widać, nie ma pojęcia atakująca para ignorantów. Ksiądz prof. Jerzy Bajda jest piętnowany za krytykowanie książki Grossa i przypomnienie zbrodni żydowskich agentów stalinizmu, za które nikt nie przeprosił Polaków (s. 51-52). Ksiądz prof. Waldemar Chrostowski jest atakowany m. in. za krytykę nadużywania zarzutów antysemityzmu (s. 68). To też, według pary autorów książki, należy do "mowy nienawiści". Piętnuje się ks. Chrostowskiego również za ubolewanie, iż za mało Żydów ma chęć szczerego dialogu z Polakami (s. 359). Według pary autorów, ks. Chrostowski grzeszy mową nienawiści również dlatego, iż krytykuje jednostronność niektórych programów telewizyjnych upowszechniających tylko żydowski punkt widzenia (s. 413). Parokrotnie zaatakowano ks. prałata Zdzisława Peszkowskiego. Potępiono tak często używany przez niego termin "Golgota Wschodu" jako rzekomy wyraz "mowy nienawiści" i "antysemityzmu, nawiązywanie do wyobrażenia Polski jako Chrystusa narodów" i "przeciwwagę dla holocaustu" (s. 538).
Bardzo długo można wyliczać podawane przez autorów jako "niedopuszczalną mowę nienawiści" sprawy dotyczące zachowania pojedynczych Żydów czy szerszych grup i środowisk żydowskich. Na przykład, według pary paszkwilantów nie powinno się pisać o niegodnej roli policji żydowskiej i Judenratów (s. 168, 387, 456). Również podawanie przykładów bezlitosnego zachowania Judenratów to mowa nienawiści, bo zachęca do generalizowania (s. 387).
Nie wolno pisać o przejawach bezwzględnego mszczenia się Żydów na swoich rodzimych zdrajcach w getcie (s. 129).
Kowalski i Tulli uznali (s. 155) za przejaw "mowy nienawiści etnicznej" wytykanie Geremkowi, że mianował niekompetentnych ambasadorów: b. wykładowcę marksizmu-leninizmu, krawcową, łowcę małży i kalmarów, inżyniera wiertnictwa, asystenta pracowni wód i krajobrazu rolniczego, właściciela zakładu fotograficznego itp. Para paszkwilantów najwidoczniej uważa, iż sam fakt, że Geremek jest Żydem, powinien go automatycznie umieszczać ponad wszelką krytyką.
Zdaniem Kowalskiego i Tulli, nie powinno się pisać, że J.T. Gross sypał na swych kolegów w więzieniu w 1968 roku, co ujawnił współwięzień z tamtych lat A. Zambrowski (s. 423). Bo to "dyskredytuje autora niewygodnej książki", a więc jest "mową nienawiści". Nie wolno krytykować również niegodnego zachowania Mieczysława Kosińskiego - ojca Jerzego Kosińskiego - który wydawał po wojnie NKWD chłopów, którzy mu pomagali w czasie wojny (s. 103). Jak widać, dla pary autorów osoby żydowskiego pochodzenia powinny mieć trwały immunitet od krytyki.
Kowalski i Tulli uznają za przejaw "mowy nienawiści" samo przypomnienie o wymordowaniu mieszkańców polskiej wsi Koniuchy przez żydowskich partyzantów (s. 124, 332-333, 340). Denerwuje ich nawet "uwiarygodnienie oskarżenia przez przywołanie żydowskiego świadectwa". Przejawem "mowy nienawiści" jest dla pary autorów pisanie o zbrodni popełnionej na Polakach przez żydowską bandę komunistyczną na Kresach w Brzostowicy Małej (s. 125, 126, 131). "Mową nienawiści" jest przypomnienie o tak udokumentowanych przejawach bratania się ludności żydowskiej i białoruskiej z Armią Czerwoną po 17 września 1939 roku (s. 338), o tym, że dochodziło wówczas do naigrawania się Żydów z oficerów pokonanej polskiej armii (s. 362). Profesor Tomasz Strzembosz jest piętnowany jako winny "mowy nienawiści" za postawienie pytania w kontekście obchodów rocznicy zbrodni w Jedwabnem: "Dlaczego to 60. okrągła rocznica spalenia w synagodze białostockiej 27 czerwca przez Niemców ok. 800 Żydów polskich, tak bliska czasowo 10 lipca, nie spotkała się z analogicznym uszanowaniem? Dlaczego tu także nie odmówiono modłów, nie położono kamyków? Czyżby Żydzi z Białegostoku byli mniej ważni lub mniej umęczeni? Nie pojmuję!!! Czy dlatego, że tutaj sprawcami byli niewątpliwie funkcjonariusze III Rzeszy? (s. 472). Kowalski i Tulli zarzucają Strzemboszowi, iż w ten sposób sugeruje, że "dla Polaków pragnących uczcić pamięć ofiar sprawstwo zbrodni nie powinno mieć znaczenia". Zapytajmy więc - a dla Niemców? W Niemczech opublikowano ponad 200 artykułów na temat "zbrodni w Jedwabnem", skrzętnie milcząc o zbrodni w Białymstoku i żaden niemiecki dygnitarz nie pokwapił się tam, by uczcić pamięć tamtejszych ofiar żydowskich.
Zdaniem autorów, nie wolno cytować teraz opinii czołowych postaci żydowskich wyrażających obojętność wobec ginących w Europie Żydów (s. 231). Nie wolno przypominać żydowskiej dywersji w Grodnie we wrześniu 1939 roku (s. 453). Nie wolno krytykować obojętności Żydów amerykańskich wobec holokaustu, bo to też jest "mowa nienawiści" (s. 349, 460). Nie wolno pisać, że i Żydom zdarzało się grabić Polaków, tak jak we wsi Miłkowo (s. 336). Nie wolno pisać o występowaniu antychrześcijańskich uprzedzeń wśród części Żydów, nawet powołując się na teksty słynnego naukowca żydowskiego prof. Israela Shachaka, bo, według pary paszkwilantów, w ten sposób "autorytet żydowski" jest "przywołany dla uprawdopodobnienia tezy i podzielenia się z Żydem autorstwem antysemickiej opinii (s. 330). Kowalski i Tulli piętnują cytowanie opinii jednego z najwybitniejszych sowietologów Alaina Besanáona: "Oto u wejścia na scenę historii Żydzi skompromitowali się udziałem w przedsięwzięciu destrukcyjnym". Komentarz pary autorów: "przywołanie zachodniego autorytetu, w domyśle bezstronnego autorytetu dla wzmocnienia tezy obciążającej Żydów winami systemu stalinowskiego". Nawet wskazanie, że wydawca "wyrwał" - bez słowa wyjaśnienia rozdział XIV "Pamiętników" Paderewskiego (nt. Żydów) jest traktowane przez Kowalskego i Tulli jako sugerowanie "żydowskiego spisku" (s. 309). Przypomnienie, że obok
3 milionów Żydów zginęło w Polsce 3 miliony katolików, też jest piętnowane jako wyraz "wyścigu ofiar" (s. 304), co oczywiście jest też przejawem "mowy nienawiści".
Według pary autorów, nie powinno się przypominać prawdziwych nazwisk ani czołowych funkcji w instytucjach żydowskich w dobie stalinizmu (s. 148), ani przypominać rodowodu żydowsko-komunistycznego różnych dzisiejszych nominatów w MSZ (s. 155). Nie należy pisać o nikczemnych atakach na Polaków w Anglii w związku ze sprawą Wolińskiej (s. 465). Nie wolno pisać o przeważającej roli Żydów w bezpiece (s. 182). Nie należy cytować wypowiedzi Żyda wskazującej na brak więzi z Polską ("Polska nie jest naszą ojczyzną"), bo to zachęta do uogólnień (s. 343). Nie wolno przytaczać autentycznej wypowiedzi jednego z przywódców Światowego Kongresu Żydów Singera zapowiadającego "upokarzanie Polski", bo to "pseudoprzytoczenie (?!) imputuje przedstawicielom żydowskiej organizacji kompromitujące sformułowania ('upokarzanie', 'wymusić') (s. 344). Jako przejaw "mowy nienawiści" cytuje się na s. 339 zdanie prof. I.C. Pogonowskiego: "Niemcy - naziści wykorzystywali każdą okazję, by zabijać Polaków i jednym z przykładów tej właśnie polityki była kara śmierci i natychmiastowa egzekucja całych polskich rodzin i całego sąsiedztwa za pomaganie Żydom". Komentarz Kowalskiego i Tulli: "Eksterminacja Żydów jako uboczna okoliczność zwalczania Polaków przez Niemców".
Do "mowy nienawiści" zaliczono zapytanie red. H. Karaś: "Czy wydarzeniom tak konsekwentnie przykrytym zasłoną milczenia, w których zgładzono ok. 60 tys. Polaków, w tym niemowląt, kobiet, starców i dzieci, polskie media poświęcą choćby tyle samo uwagi, co wydarzeniom w Jedwabnem?" Komentarz Kowalskiego i Tulli (s. 354) zarzuca H. Karaś "przeciwstawienie jednej miejscowości całemu Wołyniowi, wyścig ofiar". Według Kowalskiego i Tulli, nie powinno się wspominać o żydowskich żądaniach odszkodowań od Polaków (s. 163), bo to też "mowa nienawiści". Niedopuszczalna, według pary autorów, jest również krytyka różnych zbrodni izraelskich wobec Palestyńczyków, np. tego, że "niszczy się buldożerami domy palestyńskie, pozostawiając na zimę setki rodzin palestyńskich bez dachu nad głową". Jest to, według Kowalskiego i Tulli, "ilustracja tezy o jednostronnej przemocy" Izraela (s. 311), a więc znów "mowa nienawiści". Nie wolno krytykować braku współczucia Kwaśniewskiego dla Palestyńczyków (s. 275), bo nie są to jedyne ofiary konfliktu.
Nie wolno porównywać polityki Izraela do nazistowskiej (s. 280), choć robili to liczni wybitni Żydzi (m.in. Y. Menuhin, filozof J. Lejbowicz). Nie wolno pisać o strzelaniu do dzieci palestyńskich (s. 472), krytykować zbrodni Szarona (s. 200), bo to również jest jednostronny obraz konfliktu na Bliskim Wschodzie, a więc "mowa nienawiści". Niedopuszczalne jest pisanie o chciwości izraelskiej firmy budowlanej, która spowodowała katastrofę w korespondencji Katawa Zara z Izraela (s. 418), bo przecież - według autorów - Żydzi są bez wad."
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment