Sunday, September 16, 2007

Warto byc Polakiem

Kilka dni temu dodalem do naszego "linkowiska" strone www.polpatriot.pl

Ciesze sie ,ze mialem okazje to zrobic bo PONOWNIE (wbrew temu co wemawia w nas oficjalna zydowska propaganda po polsku) odkrylem nastepna grupe patriotow ,ktorzy chca widziec Polsce wolna i niezalezna.
Z tej wlasnie nowo odkrytej stronie pochodzi artykul P.Henryka Jezierskiego ,wlascicielea strony http:// www.moto.gda.pl (jesli nie ma jej jeszcze w naszych "linkach" to mmusze ten karygodny blag natychmiast naprawic) .
Polecam wszystkim polskim patriotom.


"WARTO BYĆ POLAKIEM,
ZWŁASZCZA WŚRÓD PRZYBŁĘDÓW

Pierwsza część tytułowej tezy, jakkolwiek oczywista dla każdego Polaka z krwi, kości i
duszy [nie tylko po mieczu i kądzieli ale także po wierze, języku, historii oraz dumie
narodowej wypływającej z wszystkich wymienionych ‘parametrów’] jest coraz częściej
używana i nadużywana przez politycznych hochsztaplerów usiłujących zbijać kapitał
na deklarowanym - bo przecież nie faktycznym - związku ze społeczeństwem, które
chcą okraść, ogłupić i przyporządkować własnej nacji.

Niech nikt nie myśli, że sięgnę tutaj po przykład "najwybitniejszych z Polaków" w
rodzaju Władysława Bartoszewskiego czy Bronisława Geremka. To byłoby zbyt
proste, znacznie poniżej intelektualnych możliwości przeciętnego Polaka [bez
cudzysłowu]. Chociaż, nie od rzeczy przy tej okazji wydaje się zaakcentowanie
wyjątkowej bezczelności obydwu w.w. obywateli PRL/RP narodowości żydowskiej.
Żaden z nich nie potrafi do dzisiaj wypowiedzieć poprawnie po polsku choćby
jednego zdania, preferując charakterystyczny dialekt żydłaczący. A przecież jedzą
polski chleb od lat z górą siedemdziesięciu. Ba, określenie "jedzą" wydaje się
wyjątkowo nie na miejscu, zważywszy - uzyskiwane przez obydwu koczowników
plemiennych przywileje, apanaże, honoraria, splendory, tytuły, ordery i funkcje. Oni
po prostu zażerają się polskim chlebem, za nic mając odrobinę szacunku dla
narodu, któremu to wszystko zawdzięczają.


Mimo wszystko, stawiam sobie dekonspiracyjną lub - jak kto woli - lustracyjną
poprzeczkę znacznie wyżej. Odpuszczam Bartoszewskiego i Geremka na rzecz
obywateli PRL-RP z absolutnie najwyższej półki - prezydenta Lecha Kaczyńskiego i
premiera Jarosława Kaczyńskiego. Zwłaszcza, że obydwaj co rusz podkreślają, że
"warto być Polakiem".
Sęk w tym, iż tutaj same deklaracje nie wystarczą. Polskość bowiem to określenie
narodowości, a tej nie uzyskuje się z samego faktu posiadania obywatelstwa RP, czy
też wcześniej - PRL. Przypisane konstytucją prawa obywatelskie dla marszałka
Rokossowskiego lub piłkarza Olisadebe wcale nie są równoznaczne z obowiązkiem
uznawania ich za Polaków. Takie same zasady kwalifikowania dotyczą Kaczyńskich i
faktu tego nie są w stanie zmienić nawet rekomendacje "Gazety Polskiej" czy Radia
Maryja.
Moi anonimowi informatorzy podający się za "narodowców" co rusz przysyłają na
adres "MOTO" ulotki o żydowskim pochodzeniu Kaczyńskich - koszerni zarówno ze
strony matki (w judaizmie rzecz najważniejsza), jak i ojca, byłego lektora PZPR na
Politechnice Warszawskiej.
Przyjmuję te informacje w dobrej wierze, choć dla żydowskości Kaczyńskich znajduję
potwierdzenie przede wszystkim w ich wyborach politycznych, bardzo łatwych do
rozszyfrowania i udokumentowanych m.in. takimi faktami jak działalność w KOR,
kolaboracja z komunistycznymi oprawcami (Jaruzelski, Kiszczak) przy "okrągłym
stole", wstrzymanie ekshumacji w Jedwabnem czy wyjątkowa łatwość w
podejmowaniu decyzji o wysyłaniu polskiego "mięsa armatniego" do Iraku i
Afganistanu.
Pod względem genealogicznym najważniejsi obywatele RP też nie za bardzo mają
się czym chwalić. W specjalnym dodatku do żydokomunistycznej „Polityki”
przedstawia się ich jako potomków rodów rosyjskojęzycznych z Odessy i Galicji, nie
wykluczając wariantu białoruskiego. Ot, na moje wyczucie internacjonalizm typowy
dla koczowników plemiennych określanych mianem tzw. Żydów chazarskich, masowo
najeżdżających wschodnie rubieże niegdysiejszej "Rzeczypospolitej Obojga
Narodów".
Jest jeszcze ślad najbardziej wiarygodny, bo pochodzący ze specjalnego informatora
prasowego wydanego przy okazji ubiegłorocznej, majowej wizyty Papieża Benedykta
XVI w Polsce. Tego rodzaju wydawnictwa podlegają kontroli zarówno ze strony
kościelnej, jak i rządowej. Jadwiga Kaczyńska, matka prezydenta i premiera,
przedstawiona jest tam jako reprezentantka ‘spolonizowanej rodziny litewskiej’. Kłóci
się to wprawdzie z jej wizerunkiem fizycznym, rodowym nazwiskiem jej matki Fyuth,
oraz faktem pracy naukowej w Instytucie Badań Literackich PAN - okraszonej
wydaniem monografii żydomasona Jana Józefa Lipskiego, ale niech tam...
Przyjmijmy zatem wariant z Litwą, jako ziemią rodową Jadwigi Kaczyńskiej i jej
przodków. Sęk w tym że akurat tam, po zawarciu unii polskolitewskiej, najłatwiej było można uzyskać status "polskiego szlachcica". Bez względu na to, czy było się
Litwinem, Żmudzinem, Żydem, Tatarem lub Rusinem. Praktycznie wystarczyło
przyjąć chrzest, aby dołączyć do szlachty i to szlachty nie byle jakiej, bo herbowej. Z czasem prozaiczne początki "stanu szlacheckiego" szły w zapomnienie na rzecz legend np. o bojarskiej przeszłości...
... Obydwaj Kaczyńscy powinni być zatem bardziej ostrożni w szermowaniu swoją
polskością i głoszeniu, że ich wersja RP jest najlepsza i jedynie słuszna. Polak z krwi,
kości i duszy potrafi bowiem - jak nikt inny na świecie - oddzielić ziarno od plew...
... Tak będzie zawsze, jeśli nie zrozumiemy podstawowej prawdy: Skoro podkreśla
się żydowskość osób kojarzonych pozytywnie, że wymienię np. Alberta Einsteina
(fizyk) czy Artura Rubinsteina (pianista) to dlaczego nie zastosować tego samego
klucza wobec osób publicznych, piastujących najwyższe funkcje lub uchodzących za
niekwestionowane autorytety. Zwłaszcza w kraju, który a priori kojarzony jest z
antysemityzmem i prześladowaniem osób innej narodowości niż polska, innego
wyznania niż rzymskokatolickie i innych preferencji seksualnych niż naturalne,
damskomęskie.
Lech i Jarosław Kaczyńscy lokowani są aktualnie na pozycjach pierwszego i
trzeciego obywatela RP. A dodajmy gwoli ścisłości, że formalnie drugie miejsce
przypisane jest marszałkowi Sejmu RP Ludwikowi Dornowi, akurat Żydowi
przechrzczonemu od niedawna na katolika, a i marszałek Senatu RP Bogdan
Borusewicz też nie psuje tezy o żydowskim rodowodzie namiestników
"Rzeczpospolitej" - jak często określają oni sami Polskę.
Od bliźniaków i ich wasali zależy czy pod skrótem RP będziemy rozumieli
Rzeczpospolitą Polską czy Republikę Przybłędów. Póki co, potomkowie
‘spolonizowanej szlachty litewskiej’ zdecydowanie mocniej realizują wizję - drugiej
wersji RP. (...) Ale my, Polacy z krwi, kości i duszy nie musimy tego prawa
przyjmować za swoje.
Rzeczywiście, warto być Polakiem. Tyle, że to wymaga ze strony Polaków
przynajmniej odrobiny intelektualnego wysiłku, i starannego przypatrywania się
rodowodom, poglądom i czynom osób bardzo chętnie zaciągających się pod
białoczerwone sztandary, a następnie wznoszących je w miejscach, gdzie
rozgrywane są interesy zupełnie innych nacji.
P.S. Wymowną puentą do powyższego felietonu jest fragment dzisiejszej (2007-05-
02, o godz. 7.15) wypowiedzi prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Programie I
Polskiego Radia: "... to poczucie narodowe jest dzisiaj bardzo istotne. Poczucie nie
nacjonalistyczne, w żadnym wypadku nie plemienne, natomiast to nie względy
etniczne decydują o tym, czy ktoś jest, czy nie jest Polakiem...".
Jak zatem widać, pierwszy obywatel czwartej RP bezustannie i usilnie pracuje nad
nową definicją Polaka. Tylko czekać gdy wraz z innymi koczownikami plemiennymi
ogłosi się Polakiem najczystszym - 24-karatowym.

Henryk Jezierski, Gdańsk - 2007-05-02

No comments: