Thursday, September 27, 2007

Stare mordy-nowy makijaz

Kilka dni temu pisalismy tutaj o rozbijaniu -celowym-Polonii.
Artykul ,ktory znalazlem na stronie p.Wojtka Wlazinskiego jest tego parszywego procederu kapitalnym i podrecznikowym ,wrecz przykladem:

"DWA SPOJRZENIA

W tygodniku "Gwiazda Polarna" Nr.7 Vol.88 Sobota, 17 lutego 1996 roku, na pierwszej stronie, ukazal sie obszerny artykul Andrzeja Krajewskiego pt. "Dziecko Ziem Odzyskanych" na temat Aleksandra Kwasniewskiego. W trzy tygodnie pozniej, w tej samej gazecie, Nr.10, Sobota 9 marzec 1996, w dziale "LISTY OD CZYTELNIKOW" Jan Krawiec wyrazil swoje uczucia po przeczytaniu tegoz artykulu. Artykul zatytulowany jest "Towarzysz Stolzman".
Przytaczamy czesc pierwszego (ze wzgledu na rozmiar), oraz drugi w calosci.
Refleksje pozostawiam czytelnikom.
Sugeruje swrocenie sie bezposrednio do Prezydenta Kwasniewckiego, http://www.prezydent.pl/ z zapytaniem z jakim nazwiskiem urodzil sie poniewaz w jego zyciorysie podanym w home page prezydenta niema nazwiska Stolzman. Moze powinno byc Shtolzman? -;)

DZIECKO ZIEM ODZYSKANYCH.
Autor: Andrzej Krajewski.

W swoim inauguracyjnym przemowieniu, 23 grudnia 1995 roku nowy polski prezydent, Aleksander Kwasniewski przedstawil sie jako dziecko Ziem Odzyskanych. Rzeczywiscie urodzil sie 15 listopada 1954 roku i mieszkal do czasu wstapienia na Uniwersytet Gdanski w 1973 roku w Bialogardzie na Pomorzu Zachodnim, na ziemiach przyznanych Polsce w Jalcie, kosztem Niemiec na zachodzie, jako rekompensata za stracone na wschodzie na rzecz Zwiazku Radzieckiego.(...) Mieszkanscy Bialogardu mowia o prezydencie wylacznie dobrze. Nawet grupa tak szczegolna jak Sybiracy, deklaruje na koniec polgodzinnej, nieco chaotycznej rozmowy:"My na niego nie glosowalismy, ale zlego nic nie powiemy", choc komus wymyka sie w gniewie: "Ten, co na Kwasniewskiego glosowal, to na Syberie powinien znow jechac". Za to rodzine Kwasniewskich wszyscy, z ktorymi rozmawiam, znaja doskonale. Ojciec prezydenta, Zdzislaw Kwasniewski, chirurg, kierownik przychodni kolejowej, zmarl w 1990 roku. Pomagal ludziom - slysze od Sybirakow. - Bardzo cenil wyksztlcenie, cieszyl sie z kazdej piatki dzieci, w pracy chwalil sie doktoratem corki. - przypomina sobie pracujacy z nim dawniej lekarz. Matka prezydenta, pani Aleksandra Kwasniewska, z zawodu pielegniarka, dopiero po smierci meza zaczela sie szerzej udzielac, przyjmowac gosci, wlaczac w zycie parafii sw. Jadwigi. Proboszcz Wilk mowi o niej z widoczna sympatia i podziwem: - Byla jednoosobowa instytucja charytatywna, pomagala ludziom, a swoje problemy zdrowotne ukrywala. Inni wspominaja, ze rozdawala zapomogi, sama sie zapozyczajac, placila rachunki telefoniczne za rozmowy prowadzone z jej mieszkania przez sasiadow. Zmarla nagle, juz w trakcie kampanii wyborczej syna, we wrzesniu. Aleksander Kwasniewski byl na mszy swietej, odprawianej za nia w kosciele przy Placu Wolnosci, a pochowana zostala tak jak maz, w Warszawie.
Zdaniem proboszcza Wilka, dom Kwasniewskich byl „zamkniety”: mlody Olek, tak samo jak jego siostra Malgosia, byli „swiadomie izolowani” przez ojca... Nie wolno im bylo miec za wielu kolegow. Byc moze wynikalo to z ojcowskiej obawy przed zarazeniem dzieciecymi chorobami. „To ojciec dbal, aby w domu niczego nie brakowalo, organizowal cale jego zycie. Olek i jego siostra Malgosia, mieli przede wszystkim sie uczyc”. Az tak, ze na dodatkowe lekcje laciny chodzil do profesora Komarczewskiego. Czy ojciec marzyl dla Olka o karierze lekarza?
We wspomnieniach szkolnych kolegow mlody Kwasniewski okazuje sie jednak sportowcem i humanista; „W ogolniaku biegal, zawze lubil sport” - mowi jeden z jego kolegow, ktory po studiach medycznych pozostal w miescie. Z przedmiotow scislych szlo mu gozej, zdarzalo sie zarobic nawet dwoje, szczegolnie z matematyki. „Ale potrafil lawirowac. W tym byl mistrzem” - mowi tygodnikowi "Poznaniak" kolezanka z klasy prezydenta, Teresa Chrenowska. Potwierdza to dzisiejszy bialogardzki lekarz: „Byl kolezenski, ale jednoczesnie lubil sie wyrozniac”.
Na koniec rozmowy redaktor Salapatek pyta mnie wyraznie podniecony: - A pan wie, ze on juz raz byl prezydentem? Jak to gdzie? W domu! Oni tam przeciez wlasna „republike” Kwasniewskich mieli! Olenka mi to wszystko opowiadala, takimaterial mialem, ale teraz po jej smierci, nie wypada pisac, zreszta Olek prosil, abym dal spokoj...
Rewelacje redaktora Salapatka potwierdza relacja z rozmowy z matka prezydenta w ksiazce Agaty Chroscickiej „Kwasniewski jestem”: „Pani Aleksandra przypomina sobie, ze Olek od dziecka mial zadatki na polityka. Jest nawet takie zdjecie, na ktorym ma 9 lat i udaje, ze sklada prezydencka przysiege. I wlasciwie to byl wtedy prezydentem, bo rodzina Kwasniewskich miala wlasne panstwo i nawet hymn. Oczywiscie najwazniejszy w tym panstwie byl Olek, a dopiero potem pozostali obywatele”.



--------------------------------------------------------------------------------

TOWARZYSZ STOLZMAN
Autor: Jan Krawiec. ( uwaga "Gwiazdy Polarnej": autor nie jest bylym redaktorem naczelnym "Dziennika Zwiazkowego".)

Omal z krzesla nie spadlem, kiedy przeczytalem w Gwiezdzie Polarnej z dnia 17 lutego artykul pod tytulem „Dziecko ziem odzyskanych”! Jesli „dziecko”, to PRL lub PZPR, ale nie „Ziem Odzyskanych”!
Po pierwsze: Andrzej Krajewski pomija dzialalnosc Aleksandra Kwasniewskiego jako czlonka Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, nie podaje nawet najmniejszej wzmianki o jego przynaleznosci do organizacji, ktora sluzyla interesom nie polskim, ale Zwiazku Radzieckiego.
Po drugie: Andrzej Krajewski daje jak najlepsza opinie ojcu Aleksandra Kwasniewskiego, Zdzislawowi, natomiast nic nie wspomina o „polskiej” atmosferze w ich domu rodzinnym i o dzialalnosci Zdzislawa Kwasniewskiego w Urzedzie Bezpieczenstwa PRL.
Nic nie wspomina rowniez Andrzej Krajewski o wspolpracy Zdzislawa Kwasniewskiego z placowkami NKWD, ktore znajdowaly sie w Gross-Born (Borne Sulinowo), Bialogardzie i Ragiczu, jaka byla jego rola w wylapywaniu zolnierzy AK, NSZ i innych organizacji, ukrywajacych sie na terenie Pomorza Zachodniego.
Zanim przedarlem sie, z narazeniem zycia, do Niemiec Zachodnich, przez wiele lat zylem w Bialogardzie. Pamietam dobrze, kto z ramienia NKWD kierowal dzialalnoscia miejscowego Urzedu Bezpieczenstwa. Byl nim Zdzislaw Kwasniewski, ojciec Aleksandra Kwasniewskiego, choc wtedy nazywano go towarzyszem Stolzmanem.
Tyle juz czasu uplynelo od tych strasznych wydarzen. Pamietam tylko trzy nazwiska zamordowanych zolnierzy AK. Najdluzej ich przesluchiwano i zrobiono im proces pokazowy, w ktorym wzyscy „przyznali” sie do popelnionych win.
Byli to: Jerzy Lozinski, Stanislaw Subortowicz i Witold Milwid. Rozstrzelano ich w obecnosci towarzysza Stolzmana - Zdzislawa Kwasniewskiego.
Towarzysz Stolzman z ramienia NKWD „opiekowal” sie równie¿ procesami politycznymi mlodziezy szkolnej. W Walczu odbyl sie proces uczniow: Bogdana Szczuckiego, Mariana Basladynskiego i Feliksa Stanislawskiego, w Bialogardzie zas proces Pszczolkowskiego i Tracza. Skazano ich na dlugoletnie wiezienie i prace w kopalniach wegla.
Oblawy na grupy zolnierzy wilenskiego oddzialu AK majora Zygmunta Szyndzielerza ps. „Lupaszka”, ktore po ciezkich walkach i duzych stratach w ludziach przedostaly sie w lasy Pomorza Zachodniego, byly równiez nadzorowane przez towarzysza Stolzmana.
Oboz koncentracyjny NKWD w Barkenbrucke (Barkniewo) kolo Gross-Born (Borne Sulinowo) byl „obozem przejsciowym”. Z tego obozu albo wywozono do Rosji, albo rozstrzeliwano. Andrzej Krajewski zdobyl sie na okreslenie miasta Borne Sulinowo jako: „miasto ponad 20-tysieczne, calkowicie tajne”.
Tylko tyle, nic wiecej.
Egzekucji dokonywano okolo 5 km na polnoc od Nadrzyc, we wsi Doderlage. Miejscowosc ta juz nie istnieje. Istnieja tylko resztki murow i fundamenty budynkow.
Ciala zakopywano w okolicznych lasach, przykrywajac je niewypalami, a nawet minami, nastepnie zasypano groby ziemia.
Towarzysza Stolzmana mialem „przyjemnosc” spotkac w urzedzie bezpieczenstwa w Bialogardzie, a po kilku latach powtornie w tym samym urzedzie, ale nazywal sie on juz inaczej. Nowe nazwisko Stolzmana brzmialo: Zdzislaw Kwasniewski. Jako lekarz mieszkal w Bialogardzie przy ulicy Bohaterow Stalingradu nr 10 (obecnie Dworcowa).
To tylko kilka zdan dla uzupelnienia historyjek pana Andrzeja Krajewskiego o redaktorze Salapatku i targach, na ktore przyjezdzali ludzie nawet z Bornego Sulinowa.




--------------------------------------------------------------------------------


netpol@interaccess.com

Index tematow historycznych
PoloniaNet, strona glowna

No comments: