Saturday, November 3, 2007

Rozne rekawiczki...ta sama dlon...

Przeczytac-trzeba.
Intuicyjna madrosc jest niezawodna.
jesli cos jest zbyt piekne aby bylo prawdziwe-zaufaj intuicji.



"Umarł marksizm, niech żyje nihilizm?

Filozofia nihilistycznego kulturbolszewizmu zalewa obecnie nasze uczelnie wyższe. Można się o tym przekonać choćby przeglądając pismo przeznaczone dla studentów filozofii Uniwersytetu Zielonogórskiego
APPENDIX Pismo Młodych Filozofów
dla którego kabalista Walter Benjamin, szara eminencja Szkoły Frankfurckiej (tzw. Kulturbolschevismus) zdaje się być swego rodzaju wyrocznią. W tym miejscu przypomnijmy jedynie słynną maksymę W. Benjamina: "Nie ma takiego dokumentu cywilizacji, który nie byłby równocześnie dokumentem barbarzyństwa", zauważając, iż oznacza ona ni mniej, ni więcej, tylko totalne odrzucenie cywilizacji chrześcijańskiej.

Poniżej przedstawiam cztery artykuły świadczące o rehabilitacji filozofii Friedricha Nietzschego jak również socjologiczno dorobku marksistowskiej Szkoły Frankfurckiej i o adaptacji ich przez współczesną filozofię.


1.

Barbara Kotowa, Kultura i światopogląd, Wykłady z filozofii dla młodzieży, tom 2. Red. K. Łastowski, P. Zeidler, Wydawnictwo Fundacji Humaniora, Poznań 2002, ss. 47-60.

Autorka, profesor UAM w Poznaniu, dyrektor ds. nauki Instytutu Filozofii UAM w swoim wykładzie dedykowanym młodzieży, stwierdzając kryzys wartości, czy też antycypując jego rychłe zaistnienie, proponuje generalne "przewartościowanie wszelkich wartości" w ramach "programu ratowania zagrożonej kultury europejskiej", obmyślonego przez autora "Tako rzecze Zaratustra", tj. przez Friedricha Nietzschego. Autorka pisze: "Przywołana wcześniej Nietzscheańska idea "śmierci Boga" (...) znaczy tutaj tyle, iż nie ma Boga w kulturze": desakralizacji uległy ("wyczerpały się") fundamentalne wartości nadrzędne światopoglądu religijnego (...) w efekcie czego "niebo wartości zwierzchnich jest puste", a poszczególne działania ludzkie pozbawione zostały swego światopoglądowego kontekstu i utraciły swój dawny sens; co więcej, podmiotem tych działań grozi ponadto utrata "sensu życia".

W tym miejscu przychodzi ludzkości i autorce z pomocą "społeczno-regulacyjna koncepcja kultury" G. Banaszaka i J. Kmity, która z kolei nawiązuje uporczywie do koncepcji "karnawalizacji kultury" niejakiego Michaiła Bachtina z początkowego okresu panowania bolszewizmu w Rosji. Owa "karnawalizacja" polegać miała na tym, iż to, co niekiedy ulega wykoślawieniu, wykrzywieniu i wyśmianiu jedynie podczas karnawałów, miałoby dokonywać się w kulturze permanentnie w ciągu całego roku kalendarzowego. Backhtin nie ukrywał (przed przyjaciółmi) całej kulturowej wywrotowości swojej koncepcji kultury.

Bliższe przyjrzenie się genezie tzw. koła Bachtina pozwala stwierdzić, że zostało ono założone w Rosji bolszewickiej przez Matwieja Isajewicza Kagana, ucznia marburskiego filozofa żydowskiego rabina Hermanna Cohena, tego samego, który był duchowym nauczycielem słynnego filozofa dialogu, Franza Rosenzweiga (Der Stern der Erlossung - Gwiazda Zbawienia).
The Bakhtin Circle, The Internet Encyclopedia of Philosophy
Co szczególnie warte odnotowania, Cohen uważany jest za prekursora doktryny o narodzie przymierza jako zbiorowym mesjaszu, działającym działającym poprzez swoich członków dla swojego własnego mesjańskiego zbawienia, tu na ziemi.

Znaczy to - dodajmy od siebie - że nietzscheańskie przewartościowanie wszelkich wartości, które proponuje prof. Barbara Kotowa, zmierza do likwidacji chrześcijaństwa i do takiego ostatecznego rozwiązania kwestii istnienia na ziemi wszelkiego antysemityzmu, ażeby naród przymierza mógł się czuć w każdym punkcie globu ziemskiego jak we własnym domu. Naturalnie, karnawalizacja obcej im, nieżydowskiej a chrześcijańskiej kultury rosyjskiej była owego zbiorowego żydowskiego samozbawiania się integralną częścią składową.


2.

John Hughes, Unspeakable utopia: Art and the return to the theological in the Marxism of Adorno and Horkheimer. Cross Currents. Winter 2004. FindArticles.com. 27 Oct. 2007.

Autor, przypuszczalnie chrześcijański, o nieokreślonych bliżej afiliacjach, w pierwszym rzędzie niezwykle wnikliwie analizuje relacje między polityką i sztuką w pracach czołówki Szkoły Frankfurckiej w okresie międzywojennym. Zwraca uwagę, że dla Theodora Adorno sztuka jest w istocie radykalna: zarówno w krytyce status quo jak i w tworzeniu podstawy do utopijnej nadziei na "coś innego". Nawet w najbardziej wysublimowanym dziele sztuki według niego ukryty jest postulat "powinno być inaczej". Sztuka jest więc dla Adorno metodą negowania rzeczywistości, jako wyrazem tęsknoty za "lepszym światem", za "sprawiedliwszym życiem"i za "obietnicą szczęścia". Po drugie - dla Adorno ta utopia, jako sposób usunięcia wszystkich sprzeczności świata przynoszących cierpienie już "istnieje", tyle, że nie została jeszcze odkryta, tak jak odkrywa się nieznany dotąd najbardziej harmonijny akord na klawiaturze instrumentu. Status quo to tylko ersatz i fałsz, którego fałszywą obietnicę musi przełamać sztuka. Utopia pozostaje do czasu "niewypowiadalna" (unspeakable), bowiem jakiekolwiek jej wyobrażenia nieuchronnie wywoływałyby bliżej nieokreślone negatywne (niepożądane) rzeczywistości.
Szkoła frankfurcka odrzuca "naiwny pozytywizm naukowy", gdyż jej zdaniem "logika jest niezdolna poradzić sobie ze sprzecznościami rzeczywistości, jest więc skazana na godzenie wszystkiego w jedną harmonijną całość". Dlatego pozytywizm jest reakcyjny przez konsolidowanie status quo i przez czynienie wszelkich wizji alternatywnych niemożliwymi.
Krytyka Oświecenia z równoczesnym podjęciem problemu teologii pojawia się bezpośrednio po zakończeniu II w. św. w "Dialektyce Oświecenia". Oświecenie miało wprawdzie antyteologiczny efekt, gdyż zawsze starało się "wypędzać bogów (bożki, idole)". Równocześnie Adorno i Max Horkheimer utrzymują, że reprezentację Oświecenia stanowią zarówno bogowie Homera jak i Bóg Izraela. To Jego, Boga Izraela wypędzanie wszelkiego rodzaju boskości jest również wyrazem Oświecenia". "Horkheimer jest przekonany, że tradycyjna antropologia teologiczna może przechować radykalny sens wolności". Czołowi filozofowie-marksiści z aprobatą przytaczają nawet stwierdzenie św. Tomasza z Aquinu: "starą zasadę, że człowiek jest zwierzęciem rozumnym, połączeniem duszy i ciała".

Nie oznacza to jednak pojednania judaizujących marksistów z chrześcijaństwem, bowiem widzą oni chrześcijaństwo, a szczególnie formę katolicką, za powrót do magii, odszczepieństwo od Żydowskiego Oświecenia. Kult aniołów i świętych, odtworzenie żeńskości w kulcie Dziewicy..." Itd.itp.

Czyli krótko mówiąc to wszystko, czego judaizm od chrześcijaństwa ścierpieć od dwóch tysięcy lat nie jest w stanie. Ale nie tylko to jest winą chrześcijaństwa: "Chrześcijaństwo nie jest wyjątkowe w swojej zbrodni, w rzeczywistości przekazało ją swoim dzieciom: idealizmowi Heglowskiemu i sowieckim marksistom. Tak więc konkludują Adorno i Horkheimer, "chrześcijaństwo, idealizm i materializm, który zawiera w sobie prawdę, są przeto również odpowiedzialne za barbarzyńskie akty popełniane w ich imię". "(ich) zdrada jest najbardziej widoczna, kiedy te filozofie zrównują się z polityczną władzą".

W konsekwencji radykalnie judaistyczni marksiści Szkoły Frankfurckiej, którzy jeszcze parę lat temu wraz Maxem Schelerem "gładko prześlizgiwali się ponad wszelkimi możliwymi zagładami ludów i narodów", o stu milionach ofiar komunizmu nawet mimochodem nie wspomniawszy, obecnie znacznie chętniej zaakceptowaliby [widok] odpowiedzialnych za całe zło tego świata "przed-konstantyńskich chrześcijańskich męczenników" (s. 8).
W kontekście niektórych karkołomnych prób chrześcijańskiego dialogu ze Szkołą Frankfurcką na szczególną uwagę zasługuje zacytowane w tym miejscu stwierdzenie Adorno i Horkheimera z "Dialektyki Oświecenia": "Ci paradoksalni lub negatywni teologowie chrześcijańscy [Luter, Paskal, Barth] są postrzegani jako ci, którzy działają na rzecz większej wierności negatywności judaizmu. (...) "Żydzi zdają się odnosić sukces, gdzie zawiodło chrześcijaństwo: odrzucili [chrześcijańską] magię swoją własną mocą (...) Dążą do usunięcia sprzeczności w obecnym świecie jedynie przez negatywny wymiar mesjańskiego 'oczekiwania'".


3.

Stefan Steinberg, One hundred years since the death of Friedrich Nietzsche: a review of his ideas and influence; Part 1, International Committee of the Four International (ICFI), 21 October 2000.

Stefan Steinberg, One hundred years since the death of Friedrich Nietzsche: a review of his ideas and influence; Part 2

Stefan Steinberg, One hundred years since the death of Friedrich Nietzsche: a review of his ideas and influence; Part 3

Aczkolwiek trockistowska z pochodzenia, publikacja ta dostarcza cennych informacji, mogących wyjaśnić przyczyny, dla których zintegrowana Europa nie może być nawet nominalnie chrześcijańska. Nietzscheańska wizja społeczeństwa, podzielonego wzorem wschodnioazjatyckim na kasty z naczelną kastą, złożoną z dwóch najczystszych jego zdaniem i najsilniejszych ras europejskich: germańskiej i żydowskiej (s. 10) może dawać punkt wyjścia do rozważań nad możliwym przyszłym ostatecznym ustrojem i charakterem Unii Europejskiej. Zgodnie z wizją autora dzieła "Antychryst", najniższa kasta (motłoch) w ogromnej swej większości pozostawać w służbie władającej mniejszości, poddana walce o byt w większym stopniu, niż tego wymagają ich własne potrzeby. "To, że wszystkim dozwolone jest czytać i pisać, psuje nie tylko pisanie, ale i myślenie".
Tym bardziej zwraca po pierwsze uwagę fakt, że podczas obchodów 100. rocznicy śmierci Nietzschego w Niemczech w 2000 r. filozof ten został określony mianem "dobrego Europejczyka". Równocześnie obecne na obchodach autorytety dokonywały publicznie czegoś w rodzaju rehabilitacji tego filozofa hitleryzmu głosząc, że "sugestie o wspólnym gruncie między Nietzschem a reakcyjnymi ruchami politycznymi, z faszyzmem włącznie, są żałosne". Publikacja zaznacza, iż dzieła Nietzschego od samego początku budziły wielkie zainteresowanie szerokich kręgów w Niemczech i Francji, i to zarówno na lewicy jak i prawicy.
Po drugie: odnotowany jest nadspodziewanie pozytywny stosunek do filozofii Nietzschego marksistowskiej Szkoły Frankfurckiej złożonej, jak wiadomo, niemal w całości z osób początkowo silnie związanych z komunizmem, pochodzenia żydowskiego. Ważna jest tu informacja, że od początku swego istnienia aż do wybuchu wojny Szkoła utrzymywała żywy roboczy kontakt z Instytutem im. Marksa i Engelsa w Moskwie. Szczególne zainteresowanie Szkoły Frankfurckiej teologią i Nietzschem datuje się od zakończenia II wojny światowej. w 1969 r. Max Horkheimer określił Nietzschego jako "prawdopodobnie większego myśliciela niż Marks".
Po trzecie - już skądinąd wiadomo - od samego istnienia Szkoła Frankfurcka zajmowała się tzw. socjologią wiedzy, zapoczątkowaną przez Maxa Schelera a rozwiniętą przez Karla Mannheima, która to dyscyplina może być z powodzeniem określona mianem teorii podboju narodów przez silne narody, w tym zwłaszcza przez naród przymierza.
Po czwarte - publikacja odnotowuje, iż nowożytne nurty poststrukturalizmu i postmodernizmu w Europie nigdy nie odcięły się idei Nietzschego jednoznacznie, a pewne jego idee były nader chętnie chętnie przezeń adoptowane.


4.

Bruno Forte, archbishop of Chieti-Vasto, Theological Foundations of Dialogue within the Framework of Cultures Marked by Unbelief and Religious Indifference, Katholieke Universiteit Leuven, Faculteit Godgeleerdheid, J.H. Walgrave Lecture 2006.

Abp Bruno Forte, uczeń Karla Rahnera, doktor honoris causa KUL, kandydat na przyszłego papabile, dostrzega możliwość dialogu z takimi niewierzącymi, jak Adorno i Horkheimer (Szkoła Frankfurcka) w ten sposób, że niewierzący będą uznani za wierzących, wierzący (Kościół) zaś za niewierzących. Wierzący z miłości do innych, niewierzących, "w całej ich godności, bez względu na to, czymkolwiek wiara tych ostatnich mogłaby być" (s. 12) powinni podjąć ryzyko swego exodusu poza samych siebie, nawet "bez możliwości powrotu" (s. 7). W myśl wspólnego z niewierzącymi "powrotu do Ojca", wspólnie "tęskniąc za doskonałą i osiągniętą sprawiedliwością" (s.6), wierzący powinni nieustannie, codziennie, podawać swoją swoją wiarę nawet najdalej idącymi wątpliwościom. Obowiązani są wykraczać poza wszelką redukcję chrześcijaństwa do zwykłej ideologii. Chrześcijanie bowiem, zdaniem abp Bruno Forte, są stale postawieni przed wielkim wyborem: "albo będą ukrzyżowywać swoje oczekiwania na Krzyżu Chrystusa, albo będą krzyżować Chrystusa na krzyżu swoich oczekiwań" (s. 15). Chrześcijanie więc nie powinni, według abp Forte, uważać, że są już (pod względem wiary) w domu (u Ojca), ale że są oni dopiero "poszukiwaczami odległej ojczyzny", "stale powołanymi do kwestionowania, prowokowani i zwodzeni aż po najdalszy horyzont".

Znaczną konsternację musi w tym kontekście budzić stwierdzenie wyższego hierarchy katolickiego, a zwłaszcza przyszłego kandydata na papieża, Namiestnika Chrystusowego na ziemi, iż "Istoty ludzkie, która zatrzymują się" w tym nieustannym powątpiewaniu w prawdziwość swojej wiary (albo w Boga w ogóle), osoby, które czują, że osiągnęły i posiadły prawdę, "takie osoby nie tylko odrzuciły Boga, ale również swoją własną godność jako osoby ludzkiej" (s. 14).

Wygląda więc na to, iż jeśli nie chcemy doczekać się, aż nam w wyniku "karnawalizacji" kultury zrobi się zanadto wesoło, musimy czym prędzej nadrobić braki w... wykształceniu ogólnym.

Jerzy Rachowski

Suwerenność Narodu Polskiego

No comments: