Niespodziewanie wsrod masy innych listow dostalem jednoczesnie dwie rzeczy : dostalem list i dostalem skrzydel do dalszego pisania.
Pare slow od Polaka ,gdzies na drugim koncu swiata ,sprawilo ,ze chodze od wczoraj spiewajac ciszej lub glosniej ,Figa,(moj wielki najsympatyczniejszy pies na swiecie) wyje razem ze mna.
Wystarczylo kilka slow takich jak te ktory przyniosl ze soba wiatr od meksykanskiej sawanny aby zmeczenie prysnelo a watpliwosci (okresowe) co do sensu pisania w proznie znikly natychmaist.
Szczesc Ci Boze ,Cezary za dobre slowo.
Przeczytajcie sami co sprawilo ,ze jest mi tak wesolo:
"Czesc Jerzy:
Pisze do ciebie z Meksyku. Przypadkowo wpadlem na twoja strone i az zapialem z radosci ze jest gdzies jeszcze jeden Polak co zna prawde i nie obawia sie jej glosic. Ja sledze zydowskie zbrodnie od wielu lat i krew mnie zalewa widzac miliony slepych ludzi na calym swiecie dajacych sie opetac mentalnie przez te mala grupke cuchnacych " gorali ze wzgorz Golan".
Wspaniala strona i kawal dobrej roboty.....GRATULACJE.
Cezary Zbikowski---......19 pazdz.2007 Tulum, Mexico.
PS. Posylam ci fotke tatulazu ktory dumnie nosze na moim ramieniu."
Vivat Cezary !!!
(Ciekaw jestem czy Cezary nie ma jakis przodkow wsrod Zaporoskich Kozakow? :))
Viwat honor!!!
Vivat wolnosc !!!
Jerzy