Monday, October 15, 2007

Kto sprzeda taniej

Przygladajac sie z daleka temu co sie dzieje w kraju mam wrazenie ,ze wbrew zdrowemu kapitalizmowi ,ktory podobno teraz w kraju rzadzi, mamy cos co temu kapitalizmowi zaprzecza juz na starcie: kandydaci w wyborach obiecuja swoim mocodawcom POLSKE za coraz mniejsza cene.
Bo przeciez to jest dokladnie to co robia wszystkie pisy,zwisy,i reformy platformy nie mowiac o innych dekoracyjnych jaczejkach.
Ciekaw jestem swoja droga czy taka na przyklad Albania tez ma swoich agentow wplywu w partiach politycznych?A jesli tak to w ktorych ?
Bo wiekszosc tych ,ktore najglosniej wrzeszcza sprawiaja takie wlasnie wrazenie: gdyby wyborca zaufal ich programowi to skorzysta na nich najbardziej wlasnie Albania ...
Po Izraelu...
Bo przeciez nie Polska .
Czytajac felietony p.Jezierskiego zauwazam z prawdziwa przyjemnoscia ,ze nie jestem jedynym ,ktory tak mysli.

Jerzy


POLITOLOG = ŻYDOKOMUNY IDEOLOG
12 października 2007, piątek

Moja najmłodsza, 18-letnia córka z nieukrywaną rezerwą odnosi się do wyborczej "przygody" ojca lecz gdy w domu wspomniałem przypadkiem o młodym Wałęsie, który pojechał aż za ocean, aby tam uzyskać cenzus "politologa", usłyszałem odpowiedź godną pełnego zacytowania:

- To jest jakieś chore! Oni kształcą się w specjalności, dającej im formalne prawo do interpretowania zjawisk politycznych oraz oceniania polityków, po czym natychmiast starają się zająć ich miejsce. To tak jakby krytyk muzyczny nagle wskakiwał na scenę i odpychał pianistę od fortepianu albo sędzia piłkarski po wkroczeniu na płytę boiska uznał, że będzie lepszy jako napastnik. Mój kolega poszedł na takie studia, aby uniknąć wojska i wiem, że uczą tam technik manipulacji, wpływania na opinię publiczną itp. Czyli, nawet najgłupszy politolog ma już na starcie do Sejmu przewagę nad kandydatem bez takiego wykształcenia.

Ledwie powstrzymałem się przed wyściskaniem dziecka. Jedna wypowiedź i aż dwie łyżki miodu na ojcowskie serce. Po pierwsze - już wiem, że po maturze córka na pewno nie skala się tresurą politologiczną. Po drugie - zwróciła mi uwagę na rzecz, której dotychczas nie dostrzegałem; wyjątkowe wyrachowanie szczeniaków biorących się za reprezentowanie narodu bez jakichkolwiek dokonań w życiu zawodowym i społecznym lecz z potężnym atutem w postaci technicznego przygotowania do mieszania ludziom w głowach.

Łatwo można to prześledzić na przykładzie niejakiego Sławomira Nowaka, numeru 1 na gdańskiej liście PO, z zawodu właśnie politologa. Wyjątkowy dureń, a zarazem bezwzględny manipulator. W jednej z audycji telewizyjnych był gotów wdeptać w ziemię każdego, kto nie uznaje za największy autorytet patriotyczny i moralny... Władysława Bartoszewskiego, aktualnie patrona PO.

Ja np. nie uznaję lecz mam ku temu argumenty wystarczająco mocne, aby spróbować przemówić do rozumu Nowaka-tępaka.

Po pierwsze - nie może być polskim patriotą sztucznie wykreowany idol, który mimo 85 lat życia "w tym kraju" nie jest w stanie wypowiedzieć poprawnie po polsku choćby jednego zdania. Po drugie - mamy do czynienia z "profesorem", który nie potrafi wykazać się nawet porządną maturą. Po trzecie - Bartoszewski to pierwszy znany mi Żyd, który podczas okupacji opuścił obóz Auschwitz-Birkenau cały i zdrowy nie jakimś podkopem lecz normalnie i oficjalnie przez… bramę. Albo to cud nad cuda, albo wynik jakiegoś układu. Jestem za wersją drugą, uzasadnioną także późniejszymi, wyjątkowo zażyłymi związkami "autorytetu" z żydokomuną niemiecką.

Jeśli już jesteśmy przy PO i zachowaniach typowych dla folksdojczów, przynajmniej w znaczeniu mentalnym... Ciągle nie mogę pojąć popularności Donalda Tuska wśród ludzi uważających się za Polaków, skoro ten - nie tylko polityczny - hochsztapler dał aż tyle przykładów swojej nienawiści do naszego narodu. Niektóre opublikowaliśmy w tekście "KANTY PRZEDWYBORCZE" (http://www.moto.gda.pl/strona.htm?id=447), inne - takie choćby jak specjalne względy u Angeli Merkel - czekają na głębszą analizę.

Swoją drogą, jestem przekonany, że gdyby Tusk odważył się kiedykolwiek powiedzieć, że "niemieckość to nienormalność" (choć są na to dziesiątki historycznych dowodów), nie przeżyłby dłużej niż rok od takiego aktu odwagi. W Polsce natomiast - wprost przeciwnie; sięga po najwyższe zaszczyty, w dodatku - z nieukrywanym poparciem naszych odwiecznych "przyjaciół" zza Odry. "

H.Jezierski