Utrwalacze holo-mitu nie spoczywaja ani na chwile.Zobaczcie co wymyslili teraz :
"Replika pokoju Anny Frank powstanie w... anglikańskiej katedrze w Liverpool
W anglikańskiej katedrze w Liverpool zbudowana zostanie replika poddasza, w której ukrywała się w Amsterdamie holenderska żydówka, Anna Frank - podali organizatorzy 'Dnia Pamięci Holokaustu' w Wielkiej Brytanii.
Zbudowana w Wielkiej Brytanii ekspozycja ma być otwarta na kilka tygodni przed planowanymi na dzień 27 stycznia 2008 obchodami 'Dni Pamięci'. Jerry Goldman, żydowski organizator ekspozycji powiedział agencji Associated Press że miał początkowo pewne obiekcje co do umieszczenia wystawy wewnątrz chrześcijańskiej świątyni, jednak katedra była potencjalnie największym i najatrakcyjniejszym miejscem w mieście. "Nie myślę, aby Żydzi mieli z tym problem, ponieważ zrozumieją wartość tego, gdy przybędą do Liverpool".
KOMENTARZ BIBUŁY: Powtórzmy to co pisaliśmy wcześniej. Wokół zmarłej w wieku 15 lat na tyfus Anny Frank wytworzyła się popularyzowana w massmediach legenda, która urosła niemal w nietykalny kult. Nietykalny - jak widać na powyższym przykładzie - gdyż nie wolno mieć nawet innego podejścia, swojego zdania, do oficjalnie propagowanej wersji. A przecież wytworzyło się wokół tej młodej osoby, jej losów i nade wszystko losów książki, tyle mitów i krąży tyle sprzecznych ze sobą informacji i interpretacji, że aż dziw bierze, że większość ludzi bez żadnej refleksji przyjmuje oficjalnie podawaną wersję. W samej książce zawartych jest tyle absurdów i sprzeczności, że poddana nawet łagodnej lecz rzetelnej krytyce literackiej, nie powinna wytrzymać próby. Szczególnie interesująca jest w tym wszystkim rola ojca Anny - Otto Frank (który warto przypomnieć, przeżył obóz KL Auschwitz wraz z córką i zmarł w Szwajcarii w 1980 roku). Interesująca, bowiem sam przyznał się do dokonywania "korekt" książki, której poszczególne wydania dalece i w zasadniczych miejscach różniły się od siebie, właśnie dzięki takim ojcowskim 'korektom'. Równie interesujące jest, że wydanie książki autorstwa E. Schnabel, książki uważanej za najważniejszą biografię Anny Frank, z tłumaczeniem na język holenderski - czyli na język najbardziej zainteresowanego wydarzeniem społeczeństwa, i mogącego zweryfikować wiele podawanych faktów - dokonane zostało dopiero w 1970 roku, a więc wiele lat po wydaniach na inne języki. Ale aby było jeszcze ciekawiej, książkę tę wydano w nieznanym i najprawdopodobniej symbolicznym, śladowym nakładzie – a jej wydanie jest niedostępne nawet w największych bibliotekach i nieobecna jest również w bibiliotekach holenderskich. Na dokładkę, samo wydanie tłumaczenia na język holenderski ograniczyło się jedynie do kilku wybranych rozdziałów. W sumie najbardziej zainteresowane społeczeństwo holenderskie, zostało pozbawione przez kilkadziesiąt powojennych lat dostępu do kluczowych informacji o losach Anny Frank.
Czy nie chodziło o to, by bezpośredni świadkowie, np. współmieszkańcy ulicy Prinsengracht przeminęli wraz ze znaną im prawdą historyczną? Czy nie powinny zastanowiać tego typu, nazwijmy to po imieniu: manipulacje?
W sumie, czy nie powinno nie tyle dziwić ile budzić grozę i oburzenie, że z książki, mogącej służyć jako literacka fikcja, stwarza się przedmiot nienaruszalnego kultu? Tworzy się muzea, urządza doń pielgrzymki, a dzieciom na całym świecie każe się uczyć historii na jej podstawie, jednocześnie zabraniając jakiejkolwiek niezgodnej z oficjalnie usankcjonowaną wersją, interpretacji, zaś historykom - dociekań historycznych. (bibula.com)
No comments:
Post a Comment