Nawet dzisiaj,po tylu latach zydowska zmowa milczenia dotyczaca tzw.pogromu kieleckiego nadal obowiazuje i biada kazdemu ,kto chcialby dochodzic ,a nie daj Boze,publicznie- prawdy o tamtych wydarzeniach.
Podobnie jak z mitem holokaustycznym powinnismy przyjac "na wiare' podawane nam informacje i tyle.
Ci ,ktorzy znaja troche historie wiedza doskonale ,ze tzw .pogrom byl dzielem zydowskiego UB ,prowokacja ,ktora z jednej strony miala zachecic Zydow w Polsce lub w obozach dla D.P. w Europie zachodniej do wyjadu do Palestyny ,z drugiej pokazac swiatu "rasim" i "antysemityzm" Polakow ,przygotowujac grunt po zydokomunistyczna dyktature.
Artykul inz.Jezierskiego jest waznym przyczynkiem dotyczacym tej ,kolejnej "bialej plamy" na naszej narodowej historii.
Jest rownoczesnie kolejnym dowodem na to,ze zemsta kahalu na tych ,ktorzy odwazaja sie samodzielnie myslec jest nieograniczona w czasie i przestrzeni.
Albo ma byc tak jak ONI chca albo wcale.
Tak wyglada demokracja stosowana w wydaniu talmudycznym.
Uchowaj Boze...
Jerzy
"O "ELYTACH" I "CHAMACH"
17 października 2007, środa
Przedwyborcza kampania przebiega - przynajmniej dla mnie - falami. Dwa dni względnego spokoju (skwapliwie wykorzystane na realizację autorskich zobowiązań wobec redakcji jednego z fachowych pism motoryzacyjnych), a dzisiaj - jedna wielka gonitwa. Po uzgodnieniach z gdańskim szefostwem Samoobrony mam wystąpić w nagraniach bezpłatnych audycji wyborczych dla gdańskiego oddziału Telewizji Polskiej oraz Radia Gdańsk. Podkreślam słowo "bezpłatnych" bowiem parokrotnie przedstawiciele "elyt" dali mi do zrozumienia, że gdyby nie narzucony prawem obowiązek emitowania prezentacji przygotowanych przez zarejestrowane komitety wyborcze, nigdy nie znalazłbym się przed kamerą TVP czy mikrofonem Polskiego Radia. Mimo, że są to media publiczne
.
Nauczony wcześniejszymi doświadczeniami nie idę na żadną improwizację i przygotowuję treść swojego wystąpienia, po pierwsze - na kartkach, po drugie - ze stoperem. Ma być 7 minut 30 sekund, to będzie. Mało lecz przy szybkim czytaniu może uda się poruszyć najistotniejsze wątki. Do takowych zaliczam przede wszystkim wielką obalenie mitu o odmienności programów i celów trzech najbardziej promowanych partii, czyli POPiSoLiD-u oraz uzmysłowienie widzom i słuchaczom, co naprawdę kryje się pod określeniem "cham", tak chętnie przypisywanym działaczom i liderom "Samoobrony" przez żydokomunistyczne "elyty". Wyszło jak poniżej:
"Szanowni Państwo!
Jest oczywistym, że moje kandydowanie do Sejmu z ostatniej pozycji na liście partii typowanej zgodnie przez wszystkie sondażownie jako żelazny kandydat do wyborczej klęski, podyktowane było czymś zupełnie innym niż nadzieja na osobistą wygraną. Chcę przede wszystkim przyczynić się do udowodnienia reżyserom polskiego życia politycznego, że ich plany niekoniecznie muszą zyskać akceptację wyborców. Chcę przekonać tych ostatnich, aby podejmowali swoje decyzje przy urnie tylko w oparciu o fakty i własny rozum. Dlatego konsekwentnie nie powiesiłem ani swojej jednej ulotki, nie wydrukowałem ani jednego plakatu i nie zamieściłem ani jednego ogłoszenia, koncentrując się tylko na walce o sukces wyborczy "Samoobrony".
Przy okazji, na własnej skórze przekonuję się, jakie szanse w realiach tak zachwalanej demokracji ma obywatel dysponujący nie pieniędzmi i medialnym namaszczeniem lecz doświadczeniem, wiedzą i dokonaniami przydatnymi dla rozwoju swojej Ojczyzny. Dotychczasowe przeżycia i refleksje notuję niemal codziennie w moim Raptularzu Dziennikarza na stronie jezierski.pl. Zachęcam do lektury, gwarantując uzyskanie porażającej wiedzy o mechanizmach kreowania miernot oraz bezwzględnego tępienia ludzi, którzy nie pasują do szablonu bezwolnych wykonawców odgórnych scenariuszy.
Te scenariusze najwymowniej określa konsekwentne promowanie przez niemal wszystkie media zawsze tych samych liderów wszelkich sondaży - PO, PiS i LiD. Skąd ta wyjątkowa zgodność w lansowaniu tercetu, który określam jako trzy drużyny z tej samej gminy? Ano właśnie stąd, że w sprawach dla Polaków najistotniejszych i zarazem najgroźniejszych dla ich przyszłości nie ma między nimi żadnej, podkreślam żadnej, różnicy. Owszem, zawodnicy tychże drużyn ubrani są w stroje o różnych barwach, kopią się po kostkach, opluwają i wyzywają lecz na gwizdek niewidzialnego Wielkiego Brata stają karnie w jednym szeregu. Na dowód konkrety:
Przykład pierwszy - Mimo prób medialnego ogłupiania absolutna większość Polaków była i nadal jest przeciwna okupowaniu przez nasze wojska Iraku i Afganistanu. Pytanie - która z wymienionych trzech partii podzieliła ten pogląd? Odpowiedź - żadna!
Przykład drugi - Międzynarodowe środowiska żydowskie reprezentujące tzw. przedsiębiorstwo Holocaust coraz bardziej natarczywie domagają się od Polski odszkodowania w wysokości ponad 60 miliardów dolarów, co sprowadziłoby nas do statusu nędzarzy, nie tylko w skali europejskiej. Pytanie - która z wymienionych trzech partii wyraziła zdecydowany sprzeciw wobec tej hucpy? Odpowiedź - żadna!
Przykład trzeci - Po cichu lecz nieustannie tyka nad naszymi głowami bomba w postaci tzw. podatku katastralnego, płaconego nie tylko od domów i mieszkań, ale praktycznie od każdej nieruchomości, włącznie z garażem i kurnikiem. Realizacja tego planu oznacza najpierw ekonomiczną, a potem biologiczną śmierć setek tysięcy Polaków, zwłaszcza osób starszych, niezdolnych do płacenia kolejnego haraczu. Pytanie - która z trzech wymienionych partii zadeklarowała jednoznacznie, że do ustanowienia podatku katastralnego nie dopuści? Odpowiedź - żadna!
A poza tym - wszystko w porządku. Dla ciemnego ludu, który wszystko kupi - jak to określił niejaki Jacek Kurski - grany jest nieustający spektakl z bezkompromisową walką liderów PiS, PO i LiS; a to o podatek liniowy, a to o mundurki szkolne, a to o sposób na ściągnięcie do kraju emigrantów zarobkowych. Natomiast w sprawach pryncypialnych - cisza. Nikt nie wychodzi z szeregu.
Programy wyborcze partii innych niż wymieniony tercet oceniam nie tylko przez pryzmat ich zawartości - wszak papier wszystko wytrzyma - lecz także pod kątem możliwości ich realizacji. Jedyną realną siłą zdolną zniszczyć trójkątny układ jest "Samoobrona". Ma zdecydowanego lidera, silne struktury terenowe, przede wszystkim zaś - wymierne dokonania i skuteczną walkę o prawa ludzi niszczonych przez kolejne rządy z przebierańcami występującymi aktualnie w barwach PO, PiS i LiD. Partia Andrzeja Leppera, której początek dał oddolny ruch społeczny, pokazała chłopom, że zamiast brać sznur i iść do stodoły, zostawiając swoje rodziny w jeszcze bardziej tragicznej sytuacji, mogą wziąć drągi i wyjść przed ministerstwa, aby tam upomnieć się o swoje niezbywalne prawa człowiecze oraz obywatelskie.
Szanowni Rodacy!
Zwykle bardzo poprawne i kulturalne "elyty" o działaczach i elektoracie "Samoobrony" mówią bez ogródek: "CHAMY". Przeanalizujmy prawdziwe znaczenie tego słowa, wybierając wersję najdelikatniejszą. Otóż określenie to pochodzi od biblijnego Chama, jednego z trzech synów Noego, tego od barki. Rzeczony Cham zauważywszy swojego ojca w stanie głębokiej nietrzeźwości, zamiast ukryć nieszczęśnika przed wzrokiem bliźnich, najpierw obnażył go z szat, a następnie uczynił przedmiotem drwin i szyderstw.
Zwróćmy uwagę na perfidię chamskiego zachowania. Zawiera się ono w aktywnym doprowadzeniu bliźniego do stanu poniżenia i bezsilności, który to stan daje następnie powód do jeszcze mocniejszego naigrywania się ze swojej ofiary.
Jakże bliska i uzasadniona jest tu analogia chamstwa z zachowaniami "elyt" spod znaku PO, PiS i LiD. Tych "elyt", które w okresie ostatnich osiemnastu lat swoich, niczym nieskrępowanych rządów, uwłaszczyły się na majątku wypracowanym przez miliony Polaków oraz doprowadziły wielu z nich do biedy, braku perspektyw, a nawet samobójstw, natomiast teraz - na podobieństwo nieodrodnych potomków Chama - szydzą z pokrzywdzonych i obrażają ich inteligencję, usiłując po raz kolejny namówić do oddania swoich głosów.
Sami bierni i posłuszni w ślepym wykonywaniu poleceń swoich partyjnych zwierzchników - nam każą być energicznymi i kreatywnymi, bo ponoć tylko to gwarantuje sukces w pracy.
Pozbawieni jakiegokolwiek społecznie użytecznego zawodu, zwykle po marksistowsko-leninowskiej tresurze w specjalnościach typu "politolog", "socjolog" czy "antropolog społeczny" - nam każą robić po dwa fakultety w profesjach poszukiwanych na rynku, bo ponoć tylko to gwarantuje zatrudnienie.
Nie skalani choćby kilkoma latami normalnej pracy w normalnym zawodzie - nam każą pracować po kilkanaście godzin dziennie przez lat kilkadziesiąt, bo ponoć takie są realia gospodarki wolnorynkowej.
Dukający kiepską polszczyzną z trybun i telewizorów - nam każą znać po kilka języków obcych, bo bez tego będzie ciężko o fuchę na zmywaku w londyńskiej knajpie.
Kurczowo trzymający się urzędniczych posad w Polsce - nam wyznaczają rolę koczowników przemierzających za chlebem kraje Europy i świata, bo ponoć takie są konsekwencje postępującej globalizacji. I zrobią wszystko, aby ten układ utrzymać.
Drodzy Polacy!
Oprócz zawodu inżyniera i dziennikarza mam jeszcze parę innych profesji gwarantujących godziwe wynagrodzenie. Mam też własne mieszkanie nie obciążone lichwiarskim kredytem, usamodzielnione dzieci i - przede wszystkim - niewielkie potrzeby. Przez blisko czterdzieści lat dorosłego życia nauczyłem się bowiem odporności i szybkiego reagowania na złodziejskie inicjatywy kolejnych namiestników, najpierw PRL, a teraz RP. Ale - jak każdy Polak i praktykujący katolik - wiem, że osobiste powodzenie nie daje satysfakcji, gdy wokół widzi się biedę i nieszczęścia bliźnich. Nie chcę też pogodzić się ze wspomaganiem tych ludzi doraźnymi akcjami charytatywnymi i sięganiem po przysłowiowy wdowi grosz, gdy wiem, że kompletni durnie bez konkretnego wykształcenia i przygotowania zarabiają na urzędniczych i menedżerskich stanowiskach po kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie, a dalsze setki milionów przeznaczane są na wojskowe interwencje w obcym interesie.
Trzeba zmienić ten układ i nie dopuścić, aby PO, PiS i LiD dokonały kolejnego podziału łupów i następnie - z plugawą satysfakcją biblijnego Chama - śmiały się z ciemnego ludu, który wszystko kupi.
I jeszcze jedno. Trzy drużyny z tej samej gminy nie żałują pieniędzy na lansowanie swoich kandydatów. Sztaby specjalistów robią wszystko, aby jak najlepiej wykreować późniejsze automaty do głosowania w myśl partyjnych instrukcji. Niebieskie tło do zdjęcia, na nim uśmiech "szeroki i szczery", czasami szkła kontaktowe, by uzyskać efekt jakże słowiańskich, niebieskich oczu. Byle lud to kupił.
Ja konsekwentnie pozostanę przy zerowych kosztach swojej kampanii. Zamiast billboardów, wideoklipów i plakatów, będzie amatorski dwuwiersz z częstochowskim rymem:
"Polko i Polaku, jeśli masz jeszcze cokolwiek do stracenia,
Wysłuchaj argumentów swojego rodaka - Jezierskiego Henia"
Pamiętajcie: Samoobrona Rzeczypospolitej Polskiej, lista nr 15. "
Spot radiowy z powyższym wystąpieniem ma być wyemitowany w czwartek, 18 października 2007 między 19.45 - 20.00 (Polskie Radio Gdańsk), natomiast spot telewizyjny w piątek, 19 października 2007 między 18.55 - 20.00 (Program III TVP).
Przy okazji nagrania radiowego spotykam się z Teodorem Kudłą, o którym wspominałem w zapiskach z 12 października br. Dostaję od niego kserokopię doniesienia, jakie złożył do Prokuratury Okręgowej w Kielcach 8 marca 1999 roku. Znany działach prawdziwej, pierwszej "Solidarności" zakwestionował poniższą treść tablicy wmurowanej w 1990 roku na budynku przy ul. Planty 7 w Kielcach:
"PAMIĘCI 42 ŻYDÓW ZAMORDOWANYCH
4 - LIPCA 1946 R. PODCZAS ROZRUCHÓW
ANTYSEMICKICH
TABLICA WMUROWANA W 44 ROCZNICĘ
Z INICJATYWY LECHA WAŁĘSY
PRZEWODNICZĄCEGO NSZZ SOLIDARNOŚĆ
PRZEZ FUNDACJĘ RODZINY NISSENBAUMÓW"
Ta fałszywka - spreparowana dodatkowo w języku angielskim i hebrajskim - uderza wyjątkową skalą żydokomunistycznej manipulacji. Teodor Kudła wymienił cztery najpoważniejsze kanty:
1. Liczbę 42 Żydów - absolutnie zawyżoną i nigdy nie udokumentowaną,
2. Określanie rozruchów mianem antysemickich, skoro ich prawdziwymi inspiratorami i prowodyrami byli Żydzi z NKWD i jej PRL-owskich przybudówek, zainteresowani: a) zastraszeniem i zmuszeniem swoich ziomków do wyjazdu na tereny przyszłego państwa Izrael, b) nagłośnieniem w świecie "wrodzonego antysemityzmu" Polaków i wynikającej stąd konieczności trzymania ich twardą ręką przez Moskwę,
3. Przypisanie Lechowi Wałęsie inicjatywy wmurowania tablicy, co przy poziomie jego ogólnej "inteligencji" i wiedzy na temat prawdziwych okoliczności wydarzeń, wydaje się równie realne jak "plusy ujemne".
4. Określenie L. Wałęsy mianem przewodniczącego NSZZ Solidarność, skoro w 1990 roku mógł zasługiwać co najwyżej na miano przewodniczącego NSZZ 89 pod osobistym patronatem gen. Czesława Kiszczaka.
Co gorsze, "jedynie słuszna" interpretacja wydarzeń kieleckich z 4 lipca 1946 odsunęła w absolutne zapomnienie i okryła zmową milczenia tragiczny los prawdziwych ofiar prowokacji NKWD - dziewięciu Polaków skazanych przez komunistyczny sąd na karę śmierci i w błyskawicznym tempie straconych. Ich rodziny nie doczekały się ani informacji o miejscu pochówku, ani uczciwego śledztwa w sprawie ich "winy", ani - tym bardziej - pamiątkowej tablicy.
I za takie właśnie "przestępstwo" 70-letni emeryt ścigany jest przez sąd po całym kraju, a menda medialna z "GW" o personaliach Krzysztof Katka wykonuje gazetową egzekucję na człowieku, którego jedyna winą jest domaganie się prawdy. "
Henryk Jezierski