Mial pseudonim "Lalek".Zginal w 1963 roku .
"Lalek"
"Ostatni z Wyklętych
W Piaskach pod Lublinem odsłonięto pomnik ostatniego partyzanta Rzeczypospolitej - Józefa Franczaka „Lalka”. Wszystkim obrońcom demokracji przed reżimem braci Kaczyńskich dedykuję tę opowieść o człowieku, którego SB zgładziło dopiero w 1963 roku dzięki donosowi Tajnego Współpracownika!
To był niesamowity rok - 1963. W Dallas ginie John F. Kennedy. Walentina Tiereszkowa macha ludzkości z orbity okołoziemskiej. Na osłodę imperialistom - The Beatles nagrywają singiel "She Loves You". A w Polsce? Na całego trwa nasza mała stabilizacja. Rewelacyjny Zbigniew Pietrzykowski po raz czwarty zostaje mistrzem Europy w boksie, a Roman Zambrowski wylatuje z KC, co jest wyraźnym sygnałem, że okres błędów i wypaczeń jest już za nami. Prawdziwe rewelacje jednak czekają rodaków na odcinku kultury. Przy salwach spontanicznego śmiechu odbywa się w Warszawie premiera "Jak być kochaną" Wojciecha Hasa, Bohdan Łazuka bierze udział w zdjęciach do filmu "Beata", zaś rewelacyjny Zbigniew Maklakiewicz występuje w aż czterech filmach.
Nocą z 20 na 21 października 1963 r. kilkuset uzbrojonych ludzi otoczyło wieś Stary Majdan, opodal Piasków, na Lubelszczyźnie. Grupa operacyjna komunistycznych służb specjalnych, SB i ZOMO, przygotowywała się do akcji, która miała być zwieńczeniem krwawego, ciągnącego się od prawie dwóch dziesiątków lat, "utrwalania władzy ludowej". Trudno uwierzyć, ale celem tak dużego oddziału był tylko jeden człowiek - Józef Franczak "Lalek", ostatni partyzant Rzeczypospolitej.
Nazywają ich rozmaicie. Żołnierze Wyklęci, żołnierze Drugiej Konspiracji, chłopcy z lasu... Ich wrogowie warczą z nienawiścią o "leśnych bandytach", "zaplutych karłach reakcji", "reakcyjnych elementach", "krwawych zbirach", ostatnio też o "sprawcach pogromów" i "krwiożerczych antysemitach". Bojownicy Powstania Antysowieckiego najdłuższego i jednego z najtragiczniejszych polskich powstań narodowych.
W 1945 r., po pięciu latach wojennej hekatomby, byli świadkami upadku niemieckiego imperium. Jednak to drugi z śmiertelnych wrogów Rzeczypospolitej, Związek Sowiecki, okazał się prawdziwym zwycięzcą tej zawieruchy. To "wujaszek Stalin", przy biernej postawie zachodnich demokracji, niekiedy wręcz przy ich aprobacie, wyciągał szpony po wciąż nowe zdobycze.
Od początku skazani byli na klęskę. Zachód, jak to on, z wyraźną satysfakcją obserwował kłopoty komunistycznej Rosji w ujarzmianiu podbitych krain, nie szczędził też słów uznania dla dzielnych Polaków, dla ich umiłowania wolności - ale do udzielenia konkretnej pomocy jakoś się nie kwapił.
A oni - żołnierze polskiej konspiracji niepodległościowej, wykrwawionej przecież w pięcioletnim boju- nie zamierzali składać broni. Bóg im powierzył honor Polaków - i pilnie strzegli tego depozytu.
* * *
Opowieść tę można by rozpocząć latem 1944 roku, gdy pod naporem wojsk sowieckich Niemcy pierzchają z Lubelszczyzny, a Józef Franczak "Lalek", partyzant Armii Krajowej, ujawnia się i wstępuje do organizowanej przez komunistycznych "wyzwolicieli" II Armii Wojska Polskiego. Chce dalej walczyć z Niemcami, o wolną Ojczyznę.
Jego oddział skierowano do Kąkolewnicy. Komuniści mieli tam obóz internowania, prawdziwą katownię dla byłych AK-owców. W pobliżu stacjonował sąd wojskowy, seryjnie produkujący wyroki śmierci na sarmackich patriotów. Egzekucje zatwierdzał osobiście, od ręki, wiecznie pijany dowódca II Armii, sowiecki generał w polskim mundurze, Karol Świerczewski. Ofiary grzebano potem potajemnie na Uroczysku Baran.
Wiele lat później, w 1990 r., komisja dokonująca ekshumacji w Kąkolewnicy, zapisze w protokole: "Skazani mieli związane ręce i nogi kablami metalowymi (...) niektóre ofiary w chwili zgonu miały obrażenia w postaci złamań kości ramion, podudzia, itp. Niektóre czaszki nosiły ślady urazów mechanicznych zadanych z dużą siłą narzędziem tępym i twardym. (...) biegli stwierdzili obrażenia postrzałowe, przy czym otwory wlotowe pocisków znajdowały się z tyłu czaszek bądź z boków. W jednym przypadku nie stwierdzono obrażeń postrzałowych, natomiast ustalono rozfragmentowanie kości czaszki, będące wynikiem zadanych z dużą siłą urazów".
To Kąkolewnica zrobiła z "Lalka" twardego antykomunistę.
* * *
"Lalek" dezerteruje i powraca w rodzinne strony. Pojmany przez UB, ucieka w wielkim stylu. W trakcie konwojowania rzuca się wraz z innymi aresztantami na ubeckich strażników, wydzierając im broń. Były partyzant AK wystrzelał sobie drogę do wolności.
Udaje mu się dotrzeć do kolegów z konspiracji, walczących teraz w szeregach Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość". Zgłasza się pod rozkazy kapitana Zdzisława Brońskiego, legendarnego "Uskoka". Jako dowódca patrolu WiN będzie siał strach wśród komunistów.
Będzie też oglądał śmierć przyjaciół. Ginęli w walce i po aresztowaniu, z ręki śledczego lub kata. W maju 1949 r. kapitan "Uskok", kawaler Orderu Virtuti Militari i Krzyża Walecznych, osaczony przez UB, rozerwał się granatem. "Lalek" walczył dalej. Jego szlak bojowy znaczyły trupy ubeków, konfidentów i aktywistów PPR.
* * *
Podziemie słabło. Pacyfikacje, masowe aresztowania, tortury i egzekucje, obławy z udziałem tysięcy żołnierzy, jak i gry operacyjne tajnych służb, prowokacje i obietnice amnestii, zaczęły dawać owoce. Oddziały partyzanckie wykruszały się. Mimo to opór nie ustawał. Jeszcze w 1955 r., dziesięć lat po oficjalnym "końcu wojny", władze odnotowały 1.297 "wrogich aktów politycznych i zbrojnych", i 113 zabitych we własnych szeregach.
W następnym roku, gdy rząd poluzował nieco polityczną śrubę, ostatni Mohikanie podziemia wyszli z ukrycia. W lasach pozostało tylko kilku, najbardziej nieprzejednanych. Władze rzuciły przeciw nim ogromne siły, chcąc jak najrychlej zakończyć kompromitującą je wojnę.
4 marca 1957 r. poległ ostatni powstaniec Białostocczyzny, ppor. Stanisław Marchewka "Ryba" z WiN. Dowodzący akcją oficer UB uznał za stosowne odnotować, że leśny bunkier "bandyty" udekorowany był obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. W lutym 1959 r. schwytano Michała Krupę "Wierzbę", partyzanta okręgu rzeszowskiego Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (został skazany na 10 lat więzienia). Jego kolegę Andrzeja Kiszkę "Dęba" wywleczono z bunkra 31 grudnia 1961 r. (dostał dożywocie). W całej Polsce walczył już tylko "Lalek".
* * *
O czym wtedy myślał, on = ostatni z ostatnich? Czy wracał wspomnieniami do początków swego szlaku bojowego, do września 1939 r.? Jako podoficer zawodowy Wojska Polskiego dostał się do niewoli sowieckiej. Uciekł z jenieckiej kolumny, powrócił szczęśliwie do domu, by zaangażować się zaraz w prace niepodległościowe. W 1963 r., w 45. jesieni życia, miał za sobą 24 lata walki zbrojnej i konspiracji.
Pewniejsze jednak, że myśli "Lalka" krążyły wokół rodziny - kobiety, która zechciała zostać żoną "leśnego bandyty", i dwuletniego synka. W 1956 r. w kościele oo. Dominikanów w Lublinie stawiła się dwójka nieproszonych gości, antykomunistyczny partyzant i jego wybranka. Prosili o udzielenie im, w tajemnicy, sakramentu małżeństwa. Zakonnicy, obawiając się prowokacji, odmówili. W swej walce "Lalek" był naprawdę samotny...
* * *
Józef Franczak "Lalek", ostatni polski powstaniec, zginął w walce z grupą operacyjną SB/ZOMO 21 października 1963 r. Zdradziła go pewna rodzina, u której często nocował. Ludzi tych, którym "Lalek" bezgranicznie ufał, skusiły pieniądze. Potem pili wódkę z ubekami, gdy ci ładowali na samochód trupa "bandyty"...
Po wielu latach siostra "Lalka" spotkała na ulicy jednego z owych donosicieli. Niewiele myśląc, podeszła doń i plunęła mu w twarz. Oburzony kapuś pobiegł zaraz z donosem. Już na drugi dzień kobietę przesłuchiwano na posterunku Milicji Obywatelskiej w Piaskach. Od razu potwierdziła, że napluła kapusiowi w gębę.
Dyżurny funkcjonariusz długo wpatrywał się w podejrzaną. W końcu pochylił się do niej i, ściszywszy głos, powiedział:
- Szkoda, że tylko raz!"
Źródło:
wandea.org.pl
Podziemiezbrojne.blox.pl
piątek, 18 maja 2007, geralt9
No comments:
Post a Comment